Sztuka odpuszczania w akrobatyce powietrznej. Transkrypcja 4. odcinka podcastu Aerial Hero
Cześć, witam Was serdecznie w czwartym już odcinku podcastu Aerial Hero. Zapraszam Was na temat związany z odpuszczaniem w sportach aerialowych. Nagrywam ten wstęp już po mojej rozmowie z Karoliną Chwilczyńską-Szaflik, która była moim gościem. I powiem Wam, że z każdą minutą ta nasza rozmowa nabierała tempa i energii. W trakcie dyskusji złapałyśmy naprawdę fajny flow, który jestem pewna usłyszycie w tym odcinku. Karolina to niezwykła osoba. Trenerka akrobatyki powietrznej na szarfach, studentka psychologii, a do tego też stażystka psychologii sportu. Karolina zna sport z każdej możliwej perspektywy, zarówno jako zawodniczka, jak i trenerka, co pozwala jej doskonale rozumieć wyzwania związane z łączeniem tych ról. A jej życiowe motto, Let’s Try, to idealny opis otwartości, którą wnosi do swojej pracy. I myślę… Życia codziennego. No ale co najważniejsze, Karolina zaraz podzieli się z Wami mnóstwem praktycznych narzędzi, które możecie od razu wdrożyć w swoje treningi i życie, także ja już nie przedłużam, tylko zachęcam Was do przesłuchania tego odcinka. Jeśli szukacie inspiracji, nowych perspektyw i narzędzi, które pomogą Wam zarówno w akrobatyce powietrznej, jak i poza nią, to ten odcinek naprawdę jest dla Was. Zostańcie z nami, bo naprawdę warto.
Jak dbać o zdrowie psychiczne w aerialach?
Porozmawiamy sobie dzisiaj o takim zdrowym balansie między ambicją a troską o siebie. A moim gościem jest dzisiaj Karolina Chwilczyńska-Szaflik. Witam Cię Karolina, bardzo się cieszę, że zgodziłaś się wziąć udział w naszym odcinku. Również się cieszę, że tutaj jestem. Witam wszystkich, witam Ciebie Olu. Jestem bardzo ciekawa naszej rozmowy. Ja również. Powiedz proszę Karolina coś o sobie, o tym co robisz na co dzień, czym się zajmujesz, no i co trenujesz. Tak, od 8 lat trenuję szarfy, od 6 tak naprawdę pracuję jako trenerka akrobatyki powietrznej właśnie w szarfach, a od dwóch lat łączę tę pasję z psychologią sportu, co pozwala mi jeszcze lepiej wspierać moich podopiecznych. Specjalizuję się we współpracy z zawodnikami i zawodniczkami sportów indywidualnych, jednak prowadzę także warsztaty z psychologii sportu dla młodych piłkarzy Warty Poznań. No i to jest bardzo ciekawe doświadczenie, bo ich taktyka i perspektywa inspiruje mnie do pracy z aerialistami, dając mi nowe spojrzenie na rozwój w tej dyscyplinie. No i to, co powinnaś jeszcze o mnie wiedzieć, to, że lubię się rozgadywać, więc jeśli przegnę, to proszę stopuj mnie.
-Jasne, my już tu z Karoliną, słuchajcie, mamy ustalone tajne hasło, jakby coś się działo, więc w razie czego będę tego hasła używać, nie ma problemu, ale też jak jakiś fajny temat się pojawi i fajna dygresja i zejdziemy sobie głębiej na jakieś meandry odpuszczania w aerialach, to też nie będę protestować jak najbardziej. Ja się w ogóle zastanawiam a propos tego naszego dzisiejszego odpuszczania.
Presja w sportach artystycznych
Czy to nie jest tak, że właśnie ta presja i trudność z odpuszczaniem są bardziej widoczne w sportach artystycznych, takich jak taniec, łyżwiarstwo figurowe, czy te nasze aeriale właśnie, czyli akrobatyka powietrzna? No bo w końcu w tych dyscyplinach wymaga się nie tylko takiej perfekcji technicznej, ale też artystycznego wyrazu. No co może sprawiać, że zarówno zawodnicy, zawodniczki czują taką większą presję, aby zawsze dawać z siebie 100%.
Karolina: Tak, zgadzam się z tym, ale co ciekawe były też prowadzone badania właśnie a propos tego, czy perfekcjonizm dominuje w sportach indywidualnych czy drużynowych. I rzeczywiście dużo bardziej powszechny jest w sportach indywidualnych. No i z czego to wynika? Myślę, że wynika to z tego, że sporty indywidualne potęgują samokrytycyzm. Jednak w sportach drużynowych bardziej skupiamy się na odpowiedzialności grupowej i co zmniejsza rozwój perfekcjonizmu. I ja myślę, że to się właśnie też dotyczy tych…
wszystkich sportów artystycznych, które są sportami indywidualnymi i w których jesteśmy ciągle oceniani i tak naprawdę bardzo ciężko jest ocenić nas obiektywnie, bo ciągle właśnie jest to, co ty powiedziałaś, ciągle jest ta sztuka, tak? Dla każdego, każdy występ będzie inaczej odbierany. No i teraz możemy ciągle czuć się niewystarczający przez to, że zawsze znajdzie się ktoś, kto nas skrytykuje, bo zawsze nie trafimy w gusta wszystkich odbiorców. Więc myślę, że to może też potęgować ten perfekcjonizm w sportach aerialowych.
Ola: To ma sens, bo w sumie uprawiając sporty drużynowe, zawsze coś może pójść nie tak, na przykład z winy kolegi z drużyny, można na niego troszkę scedować tę odpowiedzialność, a tutaj jednak musimy liczyć sami na siebie, no i same dla siebie tutaj w tych aerialach często musimy być wsparciem, a niestety w naszych głowach dzieje się dużo złego, trochę inaczej to wygląda i zamiast być dla siebie wsparciem, to jeszcze często sobie same dowalamy.
I właśnie o tym dzisiaj chciałabym porozmawiać.
Kiedy ambicja i presja w sporcie zaczyna szkodzić psychice i ciału?
Ola: I skąd w ogóle wiadomo, jak to rozpoznać, że taka ambicja, presja i taki właśnie wewnętrzny krytyk zaczyna szkodzić już naszej psychice i ciału?
Jakie są objawy nadmiernej presji w sporcie?
Karolina: Myślę, że przede wszystkim po tym, że przestajemy odczuwać radość z powodu tego, co robimy, a zamiast tego odczuwamy przytłoczenie. Może przepełniać nas ciągłe poczucie niezadowolenia. To będzie powodować spadki motywacji, spadki poczucia własnej wartości. Inne objawy to może być fakt, że
- nie będziemy siebie lubić, akceptować,
- będziemy ciągle myśleć o swoich błędach,
- odczuwać lęk przed porażką,
- nie będziemy sobie pozwalać na odpoczynek, bo każdy odpoczynek będzie wiązał się z ogromnym poczuciem winy.
- Mogą pojawić się problemy ze snem,
- jakaś taka drażliwość, nerwowość,
- ciągła frustracja na treningu.
Na pewno każdy z nas miał taki trening, kiedy przychodząc na niego już wiedział, że po prostu nic mu nie wyjdzie. Od razu nastawiamy się negatywnie do wszystkiego, co robimy. Są też sygnały z ciała, które możemy zaobserwować właśnie takie jak duże napięcie, coraz częściej pojawiające się jakieś kontuzje, bóle mięśni, stawów, czy też właśnie częstsze choroby ze względu na osłabienie układu odpornościowego, a u kobiet również często zaburzenia hormonalne.
Dlaczego idę na trening?
No i myślę, że warto zawsze idąc na trening zadać sobie takie pytanie, dlaczego ja tam idę? I jeśli w 10 na 10 sytuacji pojawia się odpowiedź, bo muszę?
bo muszę przygotować układ na zawody, bo muszę udowodnić coś komuś, bo muszę przygotować figury na zajęcia, no to myślę, że wtedy mamy problem. Natomiast jeżeli bo muszę pojawia się… raz na jakiś czas. Trzeba pamiętać też, że to jest normalne.
Presja jest potrzebna w sporcie
Czasami w życiu pojawia się presja i czasami jest ona potrzebna i tylko dzięki niej się ruszamy i robimy coś. Więc też nie przesadzajmy z tym, że zawsze musimy mieć tą wewnętrzną motywację i frunąć na trening, na skrzydłach. Po prostu tak chcę, marzę o tym, żeby zrobić te wszystkie figury. Jestem cała podekscytowana. Czasami możemy iść tam tylko i wyłącznie ze względu na dyscyplinę, ale jeżeli 10 na 10 treningów wiąże się z myśleniem głowie idę, bo muszę, to warto się nad tym pochylić.
Wpływ social mediów na sportowców. Porównywanie się
Ola: No cóż, a teraz jeszcze mamy erę social mediów, Instagramy, TikToki, oglądamy sobie te wszystkie rolki, co tam się wyrabia na tych szarfach, różne super triki, spadki, dropy, które wyglądają mega prosto, a jak przychodzimy na salę i chcemy tego spróbować, to się okazuje, że no nie, nie umiem. No i to jest taka spirala, że no to chyba jestem niedostatecznie dobra, albo muszę pracować ciężej. No i pytanie, jak w ogóle radzić sobie z taką presją, którą często…
co już nawet nie narzuca nam trener na zajęciach, tylko my sami oglądamy coś w internecie, zaczynamy się porównywać. Jak w ogóle to ogarnąć w głowie? Jak sobie z tym radzić?
Karolina: Zacznę od tego, że przede wszystkim social media powodują, że obserwujemy głównie ludzi, którzy są wybitni, odnieśli sukces. Oczywiście zgodnie z powszechnie panującą definicją sukcesu, a nie naszą. Ale to powoduje takie złudzenie, że sukces i ponadprzeciętne osiągnięcia stały się normą. Bycie zwyczajnym po prostu nie wystarczy. Przecież nie ma nic złego w byciu zwyczajnym, przeciętnym. O, jakże my nienawidzimy tego słowa, prawda? Co czujesz, jak mówię do ciebie, jesteś przeciętna?
Ola: No jakbym dostała w twarz.
Bycie przeciętnym to norma
Karolina: No właśnie. A do jasnej anielki, przecież to jest norma. Bycie przeciętnym jest norma. To jest statystyka. Jest taki fajny odcinek podcastu Średnio też jest ok. I tam doktor Maciej Pilecki mówi o tym, że przez większość życia jest po prostu średnio. I większość z nas jest po prostu przeciętnym. No tak działa statystyka, tego nie oszukamy. Zachęcam naszych słuchaczy do takiej refleksji, zajrzenia w głąb siebie, czy naprawdę potrzebujemy tej wyjątkowości. Czy to jest w naszej definicji?
szczęścia i sukcesu, czy przyjęliśmy tą instagramową definicję szczęścia za swoją. Social media wywołują w nas też takie poczucie, że musimy dostosować swoje życie i osobowość do oczekiwań innych, tak aby dostosować się do tego, co jest w trendzie. Może pojawi się w nas takie przekonanie, że muszę być kimś innym, by być akceptowanym. Co ciekawe, to jest w ogóle bardzo niepokojące. Robiono takie badania i przez ostatnie 25 lat perfekcjonizm oparty na pragnieniu spełniania wysokich oczekiwań, oczekiwań innych wzrósł o 30%. Właśnie nie ten oparty na spełnieniu własnych oczekiwań, ale oparty na spełnieniu oczekiwań innych. Myślę, że na to ma ogromny wpływ właśnie to, że żyjemy w erze social mediów.
Jak radzić sobie z presją, którą narzucamy sobie sami w sportach aerialowych?
Zadałaś pytanie, jak rodzić sobie z tą presją, którą narzucamy sobie sami? Przede wszystkim zastanówmy się, skąd bierze się ta presja. Czy faktycznie właśnie wynika ona z naszych własnych wartości i ambicji? Czy jest narzucona z zewnątrz? No i jak w każdym temacie tak naprawdę… jako pierwszą rzecz zalecam uważność i włączmy taką uważność na sytuacje, w których czujemy duży przypływ stresu i presji. Prowadźmy dziennik, w którym będziemy sobie zapisywać, kiedy to się dzieje, co wtedy robiliśmy, co pomyśleliśmy. To pomoże nam zidentyfikować przyczynę tego stresu. No i następnie dobrze jest wymyśleć sobie komunikat zastępczy, który możemy do siebie powiedzieć, czyli na przykład zamiast pomyśleć, muszę zrobić to perfekcyjnie, bo wszyscy na mnie patrzą, możemy sobie powiedzieć
zrobię to najlepiej jak potrafię w obecnych warunkach. Na początku wiadomo, że to jest dziwne, jak sobie tak mówimy, wydaje nam się to sztuczne, bo to właśnie nie jest ten wgrany automat w nas, to nie jest coś, co zwykle do siebie mówiliśmy, ale zapewniam Was, że z czasem, jak zaczniemy stosować te komunikaty, to one też staną się naturalne, też w nas wsiąkną.
Technika skali
I możemy sobie też stosować taką fajną technikę skali. Ja bardzo lubię określać różne rzeczy w skali. Na przykład możemy sobie zapisywać w skali…
od 1 do 10, jak bardzo czuję dane presję i stres, ustalić sobie taki nasz limit, tak? Czyli, że na przykład moim limitem jest 10 dni poczucia stresu i presji w skali 10. No i wtedy, jeżeli już przekroczę ten swój limit, no to mówię sobie stop, dość, więcej nie udźwignę, coś trzeba zmienić, z czegoś zrezygnować. Bo wiadomo, że tak jak już wspominałam, takie okresy presji w naszym życiu są potrzebne i możemy w nie świadomie wejść, ale ważne, żeby z nich się…
świadomie wyjść. co jest dużo trudniejsze dla większości z nas.
Presja w sporcie,a cele wynikowe i długoterminowe
Coś, na co chciałabym jeszcze zwrócić uwagę, to to, że większą presję odczuwają ludzie, którzy skupiają się na celach wynikowych i długoterminowych. Dlatego tak ważne jest, żeby te cele zamieniać na krótsze i cele zadaniowe. To zdecydowanie zwiększa budowanie naszej skuteczności. Poczucie presji zmniejsza też taka koncentracja na rzeczach, na które mamy wpływ. Mamy wpływ na to, co zrobimy na treningu. ale nie mamy wpływu na to, jak przygotowana do zawodów będzie nasza przeciwniczka, czy co o nas pomyślą sędziowie, co o nas pomyślą inni. Więc nie ma sensu się na tym skupiać, bo to jest jakby poza naszą kontrolą. Jedyne, na czym my mamy się skupić, to na tym, jak my przygotowujemy się do zawodów, do układu, jak my wykonujemy swoje zadania na treningu. Pamiętajmy też o tym, o czym wszyscy mówią, mało kto faktycznie wierzy, czyli nikt nie jest doskonały. Błędy są naturalną częścią rozwoju, popełniając błędy rozwijamy się szybciej niż unikając ich. Pamiętajmy, że błąd to informacja, a nie porażka. Bądźmy dla siebie wyrozumiali tak, jakbyśmy byli dla swoich przyjaciół. W książce Atomowe nawyki jest przytoczony taki fajny przykład, gdzie profesor fotografii dał zadanie swoim studentom, żeby przygotowali najlepsze zdjęcie. I podzielił ich na dwa zespoły. No i jeden zespół miał do wykonania, znaczy nie, zadanie mieli takie same, ale jeden zespół
Zespół był punktowany w zależności od tego, jaką ilość zdjęć wykona, a drugi od jak najlepszej jakości zdjęcia. No i jak myślisz, który zespół uzyskał lepsze zdjęcia? Ten od jakości. Właśnie nie, ten od ilości. No bo z każdą próbą zwiększali swoją szansę na to, żeby uzyskać lepszy efekt. A ci, którzy skupili się na najlepszej jakości, tak bardzo sfokusowali się na tym, żeby zrobić jak najlepsze zdjęcie, że kończy…
dopadła ich pewnie ta frustracja, albo ograniczyli ilość prób, bo stwierdzili, że już lepiej nie zrobią. Więc to dla nas jest taką fajną lekcją, żeby po prostu próbować. Z każdą próbą zwiększamy swoją szansę na powodzenie. No i tyle.
Ola: Mega ciekawe. Myślę, że z takim zapleczem jesteś świetnym trenerem, bo pewnie też widzisz po swoich podopiecznych, jak oni się tak zapętlają w takich właśnie myślach niefajnych, więc mimo, że jest to akrobatyka powietrzna, to ich skutecznie…
sprowadzasz czasami na ziemię i tak w taki zdrowy sposób chyba uczysz myśleć swoich kursantów, prawda?
Karolina: Staram się, ale pamiętajmy też o tym, że nikt nie jest idealny i ja też mam swoje automaty, też mam swoje jakieś przyzwyczajenia i jakby ja mam tą wiedzę. Zresztą myślę, że dużo z nas ma taką wiedzę psychologiczną. Ona jest teraz szeroko dostępna. My dużo czytamy, rozwijamy się. Większość trenerów akrobatyki powietrznej, który znam jest super świadomych i bardzo dba o swój rozwój. Edukuje się właśnie też w tej psychologii.
sportu. I właśnie to jest kolejna rzecz, która może jakby być cegiełką do naszego perfekcjonizmu, że będziemy się teraz obarczać za każdym razem, jak damy zły komunikat do naszych podopiecznych. Więc pamiętajmy też o tym, że mimo, że mamy tą wiedzę, to mamy też zaplecze x lat naszego życia z innymi wgranymi systemami, które gdzieś tam się automatycznie włączają. Ważne, żeby starać się przełączać, starać się wgrywać jakby nowy program, ale nie kajać się za każdym razem, kiedy
postąpimy inaczej.
Ola: To jest właśnie piękne, żeby z tym pracować. Ja też dużo mnie sport nauczył, bo tak się człowiek rozwija też wewnętrznie, nie tylko właśnie muskulatura, ale też wewnątrz się dużo dzieje. Dużo można tematów przepracować i myślę, że sport jest taką piękną metaforą często życia, gdzie się rozpadamy w wielu sytuacjach na kawałki, ale piękne jest to, że z tych kawałków można potem posklejać zupełnie nową siebie, nową osobę. I tak patrząc z perspektywy, jak zaczynałam, a teraz co mam w głowie, to jestem z siebie mega dumną.
Jak mi przychodzi do głowy taka grafika często w sieci krążąca, gdzie jest głowa, z której wyrastają kwiaty i takie kolorowe wzory magiczne, więc to mi się tak kojarzy, że dużo się fajnego też w naszych głowach dzieje dzięki temu rozwojowi poprzez sport. Mówiłaś o czymś takim jak limit, ile jestem w stanie znieść tego stresu, podałaś przykład 10 dni, a powiedz co się stanie jak przekroczymy albo nie zwracamy uwagi na to, że nadmierny stres, nadmierna presja…
towarzyszy nam już powiedzmy miesiącami.
Co może się stać? Jakie są takie najczęstsze konsekwencje i psychologiczne, ale też fizyczne nadmiernej presji w sportu?
Karolina: Na to pytanie odpowiedziałam już po części na początku, więc tak powiem skrótowo. Mam też jakieś takie wewnętrzne przekonanie, że nie do końca jest sens o tym mówić, bo negatywne konsekwencje robienia czegoś mało osób przekonują do zmiany nawyków. Chociażby na paczkach fajek jest napisane, że zabijają i tak każdy…
No ale wracając do tematu, to takie najczęstsze konsekwencje psychologiczne, no to właśnie, tak jak powiedziałam, utrata radości z powodu uprawiania sportu, utrata tej pasji i zamienienie jej na poczucie obowiązku, taka zmniejszona motywacja wewnętrzna, właśnie przewlekły stres, lęk przed porażką, obniżenie poczucia własnej wartości, co jeszcze? Poczucie winy, taka utrata zadowolenia z własnych osiągnięć, czyli przestają nas już cieszyć nasze sukcesy, nie dostrzegamy ich.
Mogą się też pojawić takie rzeczy jak zaburzenie odżywiania, nawet w skrajnych przypadkach. No i przede wszystkim cała taka złość skierowana do nas, przeciwko nam.
Ola: No z tym odżywianiem to dość często, bo trudno się poukładać, mając na przykład X treningów. Chociaż jak już się człowiek z tym upora, wie, o której może zjeść, żeby na przykład mu potem nie było niedobrze, podczas szybkich obrotów na szarfie, czy kole, czy innym rekwizycie, to jest łatwiej, bo ja miałam taki problem, że ani nie mogą zjeść przed, ani…
I potem już mi się nie chciało, bo miałam po treningu mocno taki ściśnięty ten żołądek i kończyło się na tym, że w ogóle nie jadłam. Więc to był taki mój problem, który ja musiałam sobie zorganizować na niego rozwiązanie, żeby sobie wcześniej szykować jedzenie i też wiedzieć, co w danym dniu w ogóle zjem, co mi nie zaszkodzi, bo jednak potem kładzenie się na tej dolnej obręczy, gdzie tam uciska brzuch albo właśnie to wirowanie, obroty, no to nie jest najlepsze dla naszego układu pokarmowego, więc myślę, że ten sport to też nas uczy, żeby zorganizować. się ogólnie w życiu i posiłki i właśnie pory jedzenia, więc tutaj taka też dyscyplina i też organizacja. Dużo trzeba rzeczy około, treningowo ogarnąć, żeby potem właśnie móc dobrze funkcjonować, więc to jest też ciekawy temat.
Karolina: Tak, ale też właśnie, żeby nie popadać w tą znowu drugą skrajność, że staniemy się tacy tabelkowi, tak, że muszę o ósmej zjeść, bo o dziesiątej idę na trening, muszę zjeść tyle i tyle, potem po treningu tyle i tyle, bo to znowu jest jakiś taki kolejny stref.
że jakby boimy się, że jak zjemy, nie wiem, półtorej godziny przed treningiem zamiast dwie, to coś się stanie. Więc jakby to też trzeba na to uważać. No to jest bardzo ciężkie, żeby we wszystkim znaleźć ten złoty środek, do którego właśnie wypośrodkować i nie popadać w te skrajności. No i pamiętajmy też, że trening to też jest stres dla naszego organizmu, o czym większość z nas po prostu zapomina. A jak ktoś ma te takie zegarki inteligentne czy opaski, to tam widać jak fajnie ten czytnik stresu wybija.
potem Garmin właśnie krzyczy, to był stresujący dzień. Rozważ jogę albo medytację. No właśnie. Tak, to prawda. Okej. No ciekawe, w ogóle mam dużo w głowie jeszcze takich przebłysków, ale przejdźmy może dalej do kolejnego pytania.
Kontuzja lub choroba w aerialu. Jak sobie z tym poradzić?
Ola: Chodzi o taką akceptację swoich ograniczeń w momencie, kiedy okazuje się, że albo jesteśmy kontuzjowani nagle, a tu się za rogiem zbliżają pokazy, zawody, albo coś dla nas ważnego, ważne treningi, które no niestety musimy sobie na jakiś czas odpuścić w obliczu tej kontuzji. No albo dopada nas choroba, no i niestety łóżeczko czeka, termoforek, lekarstwo.
i szlak nas trafia, bo jeszcze sobie scrollujemy w tych internetach i patrzymy, że inni trenują, nowy rok, nowa ja, a ja muszę tutaj leżeć i dogorywać. Jak sobie z tym wszystkim poradzić teraz?
Karolina: Przede wszystkim nie unikniemy tego, że w takiej sytuacji pojawiają się w nas jakieś trudne emocje, no i pierwszym krokiem, jaki powinniśmy powstrząć, to właśnie zaakceptować te emocje, pozwolić sobie je przeżyć, bo często też wchodzimy w taki tryb, ok, dobra, jest źle, muszę zrobić to, to i to. Jakby najpierw zatrzymajmy się…
na emocjach, pozwólmy sobie je przeżyć. Pozwólmy też przeżyć je swoim podopiecznym lub przyjaciółom, którzy są akurat właśnie w sytuacji kontuzji. Nie starajmy się ich za wszelką cenę pocieszyć, tylko pozwólmy im na te emocje, pozwólmy sobie, no bo jeżeli ich nie przeżyjemy, nie wypuścimy z siebie, to one do nas wrócą. Pamiętajmy też, że choroba to często właśnie ten sygnał naszego organizmu, że Jezu, daj mi odpocząć, ja już mam dość, nie dowiozę tego. Po prostu czasami najlepsze, co możemy zrobić, to właśnie odpuścić, posłuchać swojego…
organizmu, dać sobie czas na odpoczynek no i na pewno on się odwdzięczy. No ale jeżeli przejdziemy przez tą fazę akceptacji emocji, no to wiadomo, że nie będziemy cały czas kontuzji, czy też choroby w tych emocjach, bo jakby to też nas rozwali, musimy potem przejść do działania. I dobrze jest sobie wyznaczyć cele na ten czas. Czyli naszym celem może być chociażby ta regeneracja i odpoczynek, albo skupienie się na mentalu, tak? Bo pamiętajmy o tym, że sport to jest…
Taktyka, technika, motoryka, no i mental. Rzadko kiedy jest tak, że kontuzja wyklucza nas ze sportu całkowicie, zazwyczaj jesteśmy w stanie coś robić. I często to jest fajny czas na to, żeby robić te nudne ćwiczenia od fizją, z których często rezygnujemy na rzecz… treningu na rekwizycie, czy też właśnie popracować nad swoim podejściem mentalnym, potestować różne techniki relaksacyjne, przepracować właśnie swojego wewnętrznego krytyka, popracować nad motywacją.
W końcu jest na to czas, czyli trzeba spojrzeć na to, że jednak coś dobrego, w końcu mamy przestrzeń na coś, na co w tym pędzie nie było czasu, albo brakowało cierpliwości, czy to właśnie wydawało nam się nudne. No właśnie, znaczy najważniejsze to to, żebyśmy przestali myśleć brakami, bo my często tak bardzo fokusujemy się na tym, czego nie mamy, czego nam brakuje, tak chociażby jeszcze wracając do takiego tematu ograniczeń fizycznych, tak, że ktoś nie może zrobić, nie wiem, szpagatu, no i my ciągle się fokusujemy na tym, że nie mam tego głupiego szpagatu, tak, nie mogę zrobić tego.
Zacznijmy myśleć tak naprawdę naszymi zasobami. Każdą terapię zaczyna się od pracy na zasobach, na tym co mamy. Od tego jakby dużo łatwiej jest budować różne rzeczy. A jeżeli będziemy cały czas skupiać się na brakach, no to nasze życie będzie wypełnione tymi brakami. Dlatego zachęcam, żeby przejść do pracy na zasobach. I każdy moment w życiu ma jakieś zasoby. W każdym momencie je znajdziemy. Właśnie nawet w tej kontuzji czy w chorobie tym zasobem będzie większa ilość czasu.
który normalnie przeznaczylibyśmy na treningi. A teraz możemy przeznaczyć na to, na co na co dzień nie ma czasu. Pamiętajmy też, że nie jesteśmy tylko sportowcami, sportowczyniami. Jesteśmy też rodzicami, informatykami, lekarzami. Mamy różne role w życiu i często właśnie ten moment, kiedy ta rola sportowca schodzi na dalszy plan, jest dobrym momentem, żeby nadrobić w tych innych aspektach.
Ola: Prawda, też właśnie zgadzam się z tym, że gdzie kierujesz swoją uwagę, to przekazujesz temu swoją energię, więc jak skupiam się na braku, to więcej tego braku dostaję. Fajnie jest być wdzięcznym za to, co się ma i wtedy przyciąga się tego więcej do swojego życia. Na przykład pieniędzy, jak narzekamy, że ciągle nie mamy, to znowu jakaś kara albo rachunek. No a jak się doceni każdą powiedzmy małą kwotę i naprawdę troszkę się zacznie człowiek zaprzyjaźniać z tymi pieniędzmi, to nagle zaczyna widzieć, że o tutaj…
fajnie, coś przyszło. Tutaj mam jakiś dodatkowy dochód, więc myślę, że to się sprawdza w różnych dziedzinach życia i to jest taka trochę magia tego wszystkiego, ta nasza uwaga i to, gdzie kierujemy w ogóle naszą energię, to, gdzie zaczynamy kierować swoją uwagę, swój wzrok nadmiernie, no to wtedy zaczyna się to mnożyć, więc fajnie jest zwracać uwagę na zasoby, tak jak powiedziałaś. No i myślę, że już trochę w tym temacie powiedziałaś o takich konkretnych technikach, które polecasz, aby radzić sobie.
sobie z wewnętrznym krytykiem, czy jeszcze chciałabyś coś do tego dodać?
Karolina: No tak, tak naprawdę pierwszą rzeczą właśnie jest akceptacja i praca z własnymi emocjami. Myślę, że też w świecie sportu jest dużo ludzi, którzy bardzo nauczyli się ukrywać emocje, bo nie można pokazać tak na treningach, że się jest słabym i tak dalej. Oczywiście to jest w naszej głowie, tak? Ja nie mówię, że to jest zasada, tylko często tak sobie myślimy i właśnie, że mogę polecić zastosowanie sobie takich technik uwalniania emocji. Na pewno na YouTubie znajdziecie coś takiego. Właśnie to też…
może być fajny czas. Kluczową dla mnie taką techniką jest to, żeby właśnie wyznaczyć sobie cel i podjąć decyzję, na co stawiamy. Bo jeżeli mamy czas, kiedy nie możemy trenować i postawimy sobie, że ok, bo na przykład wyjeżdżamy, jest to wyjazd służbowy i naszym celem jest rozwój zawodowy w tym momencie, to nie będziemy mieli poczucia, że straciliśmy coś, bo zrealizowaliśmy cel. Jeżeli to będzie wyjazd urlopowy i postawimy sobie, że ok, naszym celem jest regeneracja, to też możemy odhaczyć nawet.
zrealizowaliśmy cel, zregenerowaliśmy się, a jeżeli nie podejmiemy tej decyzji, tylko tak po prostu przestaniemy robić rzeczy, zaczniemy się regenerować, no to najprawdopodobniej taki czas skończy się tym, że będziemy przepełnieni poczuciem winy i straconego czasu, bo to nie była nasza świadoma decyzja, że wchodzimy w ten okres regeneracji. Więc dla mnie kluczowe jest zawsze podejmowanie decyzji, ustalenie celów na dany czas, nawet jeśli to jest właśnie odpoczynek i regeneracja.
Wyznaczanie celów w sportach aerialowych bez frustracji
Ola: W sumie płynnie przeszłaś właśnie do tego, jak nauczyć sobie
wyznaczyć realistyczne cele. Jak wyznaczyć sobie taki cel, który nie doprowadzi nas do frustracji, że ja jednak chyba nie osiągnę tego, że chyba jestem za cienka. Ja też widzę, że często się frustruję tym, że przychodzę na trening, mam cel, że to będzie super trening, ale to w ogóle nie jest właśnie konkretny, mierzalny cel. W stylu właśnie konkretny, mierzalny cel. Chcę być szczęśliwym człowiekiem i to często tak wygląda, że no to będzie super trening. No i potem przychodzę na tą salę i denerwuje mnie to, że ja nie mam wybrane, co ja tak naprawdę chcę dzisiaj.
robić, zamiast sobie wcześniej ustalić, jaki element ja dzisiaj będę ćwiczyć, to ja pół godziny spędzam na tym, że ja sobie wertuję w sieci, sprawdzam, co ja bym dzisiaj robiła. No i potem się okazuje, że ja jestem sfrustrowana, że ja w ogóle za mało na tym treningu zrobiłam. No i bardzo pomogło mi to, że ja już mam wcześniej dokładnie wybrane elementy, które robię i nie rozpraszam się, że w trakcie, a co mi się podoba, to może spróbuję tego, tylko nie, robię na przykład trzy elementy wybrane, już mam je zapisane na telefonie, mam powiedzmy
jakieś zrobione notatki, ja wchodzę na salę i ja już nie muszę poświęcać czasu, żeby szukać dopiero tego, co ja dzisiaj będę robiła, więc myślę, że to jest też bardzo ważne. Nie wiem, jak ty to widzisz, jeśli chodzi właśnie o wyznaczanie sobie takich realistycznych celów, które nie prowadzą do niepotrzebnej frustracji.
Karolina: W ogóle cieszę się, że poruszasz ten temat, bo uważam, że on jest bardzo ważny, a przez wiele osób olewany. I to, o czym mówisz, pojawia się w wielu dyskusjach z różnymi aerialistami, że właśnie przychodzą na trening i totalnie nie wiedzą, co robić.
i w sumie są tam dwie godziny, a nie zrobili tego, co chcieli, bo nie wiedzieli, czego chcieli. I myślę, że takie wyznaczanie sobie celów zadaniowych właśnie na konkretny trening jest super rozpoczęciem swojej przygody z wyznaczeniem celów. I odniosę się może najpierw do tego, co powiedziałaś na początku, że właśnie moim celem głównym tam jest, żeby trening był udany, żeby być tam szczęśliwym, że nie jest to cel mierzalny i tak dalej. No i właśnie taka fajna technika, która pozwala zrobić z takich celów, żeby być szczęśliwa, celem jest…
I ona się świetnie, moim zdaniem, sprawdza w aerialu, bo w aerialu nie ma sufitu. Możemy sobie postanowić, że chcemy zrobić szpagat, ale za chwilę to w sumie chcemy zrobić szpagat na dwóch kostkach i jeszcze bez rąk i w ogóle w kręceniu, więc rozmywa się już ten nasz cel zrobienia zwykłego szpagatu. Jest taka fajna technika, która mówi, żeby sobie podzielić daną umiejętność, jaką chcemy posiąść na 5-stopniową skalę i opisać bardzo dokładnie, jaki stopień, co dla nas oznacza.
Umiejętność dzielona na 5-stopniową skalę
poziomie czujemy się obecnie i jaki chcemy zyskać. Tam jest taka zasada fajna moim zdaniem, że nie możemy przeskakiwać o więcej niż dwa poziomy. To pozwala jakby dzielić te cele na takie krótsze, łatwiejsze do zrealizowania. Wiadomo, że jest to dość czasochłonna technika, ale jeżeli komuś nie chce się przechodzić przez ten cały proces, że całą tą skalę pięciocyfrową sobie opisywać, to zróbmy chociaż taką skróconą wersję i odpowiedzmy sobie na pytanie, po czym poznam, że cel został osiągnięty i opiszmy to najdokładniej jak się da. Nawet jeżeli naszym celem jest bycie bardziej szczęśliwą, tak to opiszmy…
po prostu mega dokładnie, co to dla nas znaczy. Czyli to znaczy, że chodzę sobie dwa razy w tygodniu na spacery, widuję się z przyjaciółmi, spędzam minimum pół godziny dziennie z bliskimi sobie ludźmi i tak dalej, i tak dalej. Jak najdokładniej opiszmy ten cel, żeby rzeczywiście łatwo było zweryfikować, czy został on osiągnięty.
Zamień cel wynikowy na zadaniowy
Dla mnie jest też tak ważne, żeby mówić właśnie dużo o tym, żeby zmieniać te cele wynikowe na cele zadaniowe. I jest teraz taki popularny slogan, nie cel, a droga. Okej, jest bardzo fajny slogan, bardzo się…
z nim zgadzam, ale tak sobie myślę, że moglibyśmy jakby odwrócić tę grę i po prostu z drogi stworzyć nasz cel. Nie wyznaczajmy sobie celu zrobić szpagat, tylko wyznaczmy sobie cel. Na tym treningu 5 razy próbuję zrobić szpagat. Uczepiłam się szpagatu, bo jest to najprostszy przykład, ale możemy tam podpiąć wszystko, co chcemy, nie wiem, fałkę z powietrza na przykład. Jeżeli mam cel zrobić fałkę z powietrza, no to nawet jak ją zrobię, to potem sobie dopowiem, no ale w sumie to ona była nieperfekcyjna, w sumie to mi trenerka pomogła, a w sumie to zgięłam nogi i tak naprawdę to chyba jej nie zrobiłam. A jeżeli ja wyznaczę sobie cel próbować 5 razy zrobić fałkę z powietrza,
i spróbuję. to od razu mogę go odhaczyć, tak? Od razu, ok, wykonałam zadanie, ze swojej drogi zrobiłam cel, czyli nie robimy konkurencji z drogi i celu, robimy po prostu z naszej drogi cel. I wtedy tak naprawdę, czy zmniejszamy szansę na powodzenie? No nie, nawet zwiększamy, bo jakby punktujemy sobie te próby, które podjęliśmy, a na pewno jakby każda próba, jak wiemy, zwiększa nasze szanse na powodzenie. Może jeszcze z racji tego, że jesteśmy w tym temacie odpuszczania, powiem o takiej ciekawej koncepcji, czyli właśnie wyznaczania celów przez odpuszczanie.
Bo my często lubimy popadać w takie skrajności, że albo nie wyznaczam celów w ogóle, albo wyznaczam sobie ich tysiąc. Jak w tym roku spojrzałam na jakiś swój stary kalendarz, ile wyznaczyłam sobie celów na jakieś tam, nie wiem, 2022, to bardzo się roześmiałam, bo jakby, nie wiem, musiałabym je chyba zrealizować przez 20 lat. Ale właśnie to był taki czas, gdzie ja wyznaczam cele i po prostu tam ich było srylier. No i właśnie jest taka fajna technika, która też mówi, żeby wyznaczyć sobie wszystkie cele, jakie przyjdą nam do głowy i potem skreślać aż do momentu,
kiedy zostanie nam na przykład 5. No to może być cyfra wymyślana przez nas, mogą to być 3, 5 i tak dalej, ale zachęcam do ograniczenia ilości celów, tak, żeby było je łatwiej zrealizować, bo większym będziemy mieć satysfakcję, jeżeli zrealizujemy 3 z 5 celów, niż jeżeli zrealizujemy 3 z 50. A tak naprawdę zrealizowaliśmy tyle samo celów.
Misja życiowa
To jest mega ważne, coś, co dla mnie jest najważniejsze w kwestii wyznaczenia celów i żeby właśnie nie czuć tej frustracji, to o czym ty powiedziałaś, że widzisz coś na Instagramie, chcesz to zrobić, to staje się twoim celem.
celem i to wszystko się tak rozmywa, to żeby sobie w ogóle określić Taki nadrzędny cel, taką naszą misję życiową. Czyli jakby co ja chcę robić? Czy moim celem jest bycie performerką? Czy moim celem jest bycie mistrzynią świata? Czy moim celem jest bycie weterynarzem i trenowanie realu z pasji? Czy moim celem jest bycie super dynamiczną? Czy bycie super estetyczną? Jaki ja chcę mieć styl? Czy może w ogóle ja chcę być trenerką? Może nie chcę występować? I wtedy jakby łatwiej nam jest sobie weryfikować, czy te cele, które przyjdą nam do głowy jakby należą do tej misji i czy one będą nas prowadzić do celu.
który chcemy osiągnąć, łatwiej nam będzie wykreślać właśnie te cele, które są gdzieś tam poboczne. No bo często jest tak, że my chcemy na przykład być performerką i powinniśmy ćwiczyć, nie wiem, muzykalność, tworzenie układów i tak dalej. No ale właśnie na Instagramie zobaczyliśmy super nowy tryczek dynamiczny. No to co? No fajnie by było go zrobić, bo wszyscy go robią. No i to powoduje taką frustrację, bo trenujemy w sumie coś, co nie zbliża nas do tego naszego głównego celu i niby jakieś tam cele odhaczamy.
ale jakby to w ogóle nie ma sensu. Dla mnie to jest absolutną podstawą w ogóle, żeby przysiąść do jakiegokolwiek wyznaczania celów.
Nie zapominajmy o sukcesach. Czym jest sukces w aerialu?
No i już obiecuję ostatnia rzecz, żeby oprócz celów wypisywać sobie też listę sukcesów. Bo my często mamy tak, że wypisujemy sobie cele i mamy coraz więcej tych celów, a te sukcesy, te osiągnięte cele gdzieś tak się tam, to już one są nieistotne, bo już je osiągnęliśmy, możemy o nich zapomnieć. Trzeba dopisać nowy cel, bo się zwolniło miejsce. A bardzo fajną metodą jest to, żeby sobie zapisywać po każdym treningu jakiś jeden sukces, który udało nam się osiągnąć na tym treningu. No i uwaga, sukcesem drenego treningu może być to, że z niego wyszłam ze względu na to, że bolała mnie głowa i postanowiłam wrócić do domu.
się zregenerować, tak? Sukcesem może być to, że pogratulowałam koleżance, że super wykonałam figurę. Może być to, że się na głos ucieszyłam przed innymi, że mi coś wyszło. Może być to, że próbowałam pięć razy, mimo że mi coś nie wychodziło. Może być to, że wyrzuciłam z siebie złość. Błagam, nauczmy się dostrzegać całej palety barw wokół sportu, bo sport to nie jest tylko wykonanie lub niedanej figury, lub wygranie, bądź nie zawodów.
Mhm, to prawda. Są jeszcze gdzieś te małe momenty. One są wielkie tak naprawdę. Tak, małe wielkie momenty. Tak, właśnie pamiętajmy, że mental to jest ogromna część sportu. Nie zapominajmy o tym i cieszmy się tym i właśnie nie mówmy, nie demonizujmy tego, że to jest jakby mały moment. To jest równie ważne. Nasza radość, nasze emocje. Tak samo ważne jest to, czy wykonam szpagat, jak to, czy się z niego ucieszę.
Ola: To prawda. Ja często mówię na zajęciach, też dziewczyny już zaczęły też tak mówić do siebie, że okej, na ten moment nie jest idealnie, ale zaliczam to sobie. Ja sobie to zaliczam na dzisiaj. To jest takie krzepiące, że też wzajemnie gdzieś tam się wspieramy. Nie ciśniamy tak do granic możliwości, tylko doceniamy też podjętą próbę, bo ja zawsze mówię, że nieudana próba to też jest ćwiczenie, które cię zbliża do celu. Często by się chciało, żeby to wyszło od razu. To nie jest tak, że zrobimy tak jak z tym badaniem, jedno zdjęcie.
i ono będzie jakościowo mega i w ogóle wygrało konkurs, tylko właśnie na tą jedną idealną rzecz składa się czasem milion prób i te próby, każda z nich jest… Jest fajna, jest ciekawa. Myślę, że często chcemy przeskoczyć te momenty i nie skupiamy się na tym, co się dzieje wokół nas. Gdzieś tam potem taka melankolia, jak się patrzy na filmiki starsze. Ja lubię wracać do starszych filmików, bo wtedy najbardziej widać, jak już daleko doszliśmy. Kiedyś powiedzmy, że bałam się wejść do czegoś na kole. No a teraz już robię x powtórzeń, więc…
Miło jest wracać do samej siebie z przeszłości i pogratulować sobie, tak? Piąteczka, że w ogóle dałam radę. Ja też zawsze, jak jest taka pogoda za oknem, która być może zniechęca do wyjścia w ogóle z domu, kiedy dziewczyny się pojawią na treningu, to one już dla mnie wygrały, że w ogóle im się chciało przyjść, tak? To jest też zawsze taka składowa, że nie tylko to, co na treningu, jeszcze wszystko dookoła. Kiedyś usłyszałam od jednej kursantki, że nawet nie wiesz, ile ja muszę zrobić, żeby tu się dzisiaj pojawić. Że często też instruktor…
Nie, że nie docenię, ale może nie zdaję sobie sprawy, ile rzeczy trzeba poukładać dookoła, żeby w ogóle na tej sali o tej danej godzinie się pojawić. Często jest tak, że się pokłóci ktoś z mężem przed wyjściem, że musi dzieci ogarnąć do tej godziny, musi się zorganizować. Tam jest gruba logistyka przed tym, zanim ktoś trafi na trening. Myślę, że nie tylko to, co na treningu, ale to, co się dzieje dookoła, to są takie mega sukcesy, które warto jest doceniać. Więc myślę, że to jest super ważne, co powiedział i jest tu kopalnia wiedzy, z której możemy zacząć lub kontynuować korzystanie. No ok, to myślę, że tutaj przejdziemy sobie do kolejnego pytania. Chodzi o takie konkretne techniki, które polecasz, aby radzić sobie z wewnętrznym krytykiem.
Jak radzić sobie z wewnętrznym krytykiem w sportach aerialowych?
No to przede wszystkim uważność na niego. Mogę polecić takie zadanie, żeby zapisywać sobie w ciągu tygodnia to, co do siebie mówimy podczas treningu, no i poza nimi.
Jest to przy okazji fajne ćwiczenie na uważność. No i jak już wypiszemy sobie wszystkie teksty tego naszego wewnętrznego krytyka, to znajdźmy komunikaty zastępcze, neutralne lub pozytywne. To jest właśnie bardzo ważne. Pamiętać, że nie zawsze musimy przechodzić od nienawidzę siebie do kocham siebie, że pomiędzy tym jest jeszcze cała baleta barw i możemy też stosować po prostu komunikaty neutralne, co na pewno będzie na początku drogi pracy z wewnętrznym krytykiem łatwiejsze niż od razu przejście do takich wspierających.
No i mogą to być takie komunikaty właśnie neutralne, czyli na przykład
Spróbuję jeszcze raz. Może teraz spróbuję troszkę inaczej ułożyć rękę. Czyli to jest takie stwierdzenie faktów bez opiniowania. I to może być najłatwiejsze na samym naszym początku pracy z tym wewnętrznym krytykiem. A jak chcemy przejść krok dalej, to warto zastosować komunikat pozytywny. Czyli na przykład za każdym powtórzeniem coraz bardziej rozumiem tę figurę. Jak będę ją powtarzać, to w końcu moje ciało zrozumie, co ma zrobić. I naprawdę polecam zapisywanie swoich myśli, bo samo pomyślenie ma znikomą skutkę.
Czasem może okazać się też pomocne takie wypowiedzenie tych słów na głos, żeby usłyszeć jak bardzo źle one brzmią. Jest też taka technika, która mówi, żeby nadawać swojemu krytykowi imię, co pomaga się od niego zdystansować. No ale to dla niektórych może być dziwne. Nie musimy tego robić, ale ważne jest to, żeby myśleć o wewnętrznym krytyku w trzeciej osobie. Pamiętajmy, że to nie jesteśmy my, to jest jakaś część nas. Ja sobie myślę o moim wewnętrznym krytyku w taki sposób, że to jest jakiś głos w mojej głowie, który jest dla mnie niewspierający. No i często z nim dyskutuję. Czasami prowadzę sobie w głowie taką rozmowę, że na przykład mój wewnętrzny krytyk mówi, jesteś beznadziejna, no a ja się go pytam, dlaczego tak o mnie mówisz, jakie masz na to dowody, czemu tak źle o mnie myślisz. No to on odpowiada na przykład, wszyscy potrafią to robić, a ty nie, już przez pół roku próbujesz i nadal główno z tego wychodzi. Przepraszam, mój krytyk jest dość wulgarny. Ja młod…
Odpowiadam, tak? Po pierwsze, jacy wszyscy? Podaj z imienia i nazwiska. Moja mama zawsze tak mnie pytała, jak wracałam ze szkoły i mówiłam, wszyscy mnie nie lubią. Jacy wszyscy? Nic mnie bardziej nie denerwowało, jak to pytanie, ale teraz ja tak atakuję mojego wewnętrznego krytyka. Tak sobie dyskutujemy. Nie będę może zdradzać, bo to jednak prywatna rozmowa, nie wiem czy mogę. A czasami mówię mu po prostu zamknij się, wypieprzaj. Ja jestem wystarczająca, jak Ci nie pasuje to spadówka. Czasami wtedy odpuszcza. Czasami warto też przeprowadzić taką dyskusję z naszym wewnętrznym krytykiem na kartce, bo wtedy mamy więcej czasu, żeby pomyśleć. No i właśnie po lewej stronie zapisać, co on tam do nas mówi nieładnego, a po prawej zapisać sobie wszystkie dowody na to, że to, co on mówi jest nieprawdą. Wtedy zbierzemy sobie też takie narzędzia które ułatwią nam na bieżąco dyskutowanie z nim. Rozmawiajmy z nim, dyskutujmy, podważajmy, negujmy i wygrywajmy.
Ola: Bardzo mi się podoba ta konwersacja z twoim wewnętrznym krytykiem. Boję się spytać, jak się nazywa.
Karolina Nie ma imienia. Pozostawiłam go anonimowym. Nie zasługuje na posiadanie imienia.
Ola: Tak jak w tych komentarzach czasem gdzieś hejterskich, że się nie podpisuję jako anonimowy członek. Haha
Karolina: Zdecydowanie jakbym miała go sobie wyobrazić, to właśnie wyobrażam sobie, jaki taki anonimowy członek konwersacji na fejsie, który wszystko krytykuje, a gówno się zna.
Spotkania z samą sobą
Ola: Haha, wyszarzone, profilowe, taka tylko głowa, cień. Tak mi jeszcze przyszło na myśl a propos tego zapisywania sobie, co do siebie mówimy i odpowiedzi o taką technikę, znaczy technikę, to jest taka praktyka spotkań z samym sobą. Mateusz Brela, psycholog sportu w swoim podcaście Champions Way poleca te spotkania z samym sobą i jest to ciekawa metoda, aby poznać lepiej siebie, bo tam pojawiają się na tych spotkaniach z samym sobą takie pytania, co mi dodało energii, a co odebrało. Na przykład, można robić sobie te spotkania raz w tygodniu. Ja mam zawsze w czwartki ustawiony taki budzik, że jest teraz spotkania z samą sobą, więc wyłączam rozpraszacze, siadam właśnie sobie z zeszytem, długopisem, no i odpowiadam sobie po kolei na te pytanka. Lubię to, bo można lepiej poznać siebie, bo patrzę, że to mi odbiera energię na przykład. I od razu człowiek wie, co lubi, czego nie lubi w swoim życiu.
z czego często nie zdawał sobie sprawy w momencie, kiedy to się nie pojawiło czarno na białym na kartce napisane, bo to często ma większą moc. I zauważyłam elementy, które się powtarzają z tygodnia na tydzień. No i to tak naprawdę bardzo daje do myślenia, że no i kurczę, znowu mi to wyssało energię, więc po co ja to w ogóle zrobiłam? Ja tego nie lubię, ja nie chcę tego robić. Może tutaj warto się skupić na tym i popracować, żeby to w ogóle albo usunąć ze swojego życia, jakąś daną czynność, albo w jakiś sposób to zmienić, żeby…
Nie wysysało to ze mnie energii. Lubię też to pytanie, gdyby ten tydzień był lekcją, to o czym by była? Bo tam ciekawe w ogóle wnioski często wysnuwam. Też zachęcam właśnie, żeby sobie ustalić taki jeden dzień w tygodniu, czy to może być 15 minut, czy dłużej. Posiedzieć sami ze sobą, bo często nie ma na to czasu, nie ma na to przestrzeni, żeby w ciszy posiedzieć i pokontemplować. W momencie, kiedy siadamy z tą kartką papieru w ciszy, to często jest to nie do zniesienia. Za chwilę.
ile już szukamy, co mogę zrobić, żeby nie było tak cicho. Lubię te momenty, kiedy faktycznie można dać sobie tę przestrzeń nawet na te niewygodne rzeczy i zapytać siebie, co mogę zrobić, żeby było lepiej. I nawet jak niewygodne pytania się pojawią i nie znamy na nie odpowiedzi, albo jest nam niewygodnie w danym momencie na nie odpowiadać, to niech one padną, niech po prostu wybrzmią. I często jest tak, że ta odpowiedź, to olśnienie albo właśnie taka pozytywna zmiana pojawi się z czasem, ale musi być przestrzeń na to, żeby to pytanie w ogóle padło, bo w momencie, kiedy my jesteśmy ciągle w pędzie, to być może nigdy sobie nie uświadomimy pewnych rzeczy i potem nie będziemy mieli siły przeskoczyć albo w ogóle świadomości, że jakaś przeszkoda jest na naszej drodze, bo jej nie widzimy. Jesteśmy przyzwyczajeni, żeby ją omijać. Mamy jakieś wydeptane ścieżki naokoło, gdzie wystarczyłoby coś przesunąć i byłoby nam naprawdę prosić.
Do tego mocno zachęcam. Polecam też ten podcast właśnie Champions Way psychologa sportu Mateusza Breli. Ty też wspominałaś o fajnej książce Atomowe nawyki. Czy jest jeszcze może jakaś literatura, jakieś filmy, książki, programy lub inspirujące osoby, które mogłabyś polecić naszym słuchaczom, oprócz oczywiście twojego rozwijającego się kanału na Instagramie trenerka od głowy.
Karolina: Tak, polecam ten kanał, 😀 do którego nomenomen zachęciło mnie nagrywanie tego podcastu. To tak a propos presji, która jest czasami potrzebna w naszym życiu, żebyśmy ruszyli naprzód. No a ja, nawiązując do dzisiejszego tematu o odpuszczaniu, nie polecę nic dodatkowego. Nie polecę kolejnej książki, podcastu do słuchania w międzyczasie, do czytania i tak dalej. Polecę właśnie praktykę odpuszczania. Odpuśćmy sobie i nie musimy ciągle się rozwijać i ciągle zdobywać nowej wiedzy. Wiemy już naprawdę dużo. Zamiast tego dobrze jest zastanowić się, z czego możemy zrezygnować. Postanówmy sobie, że okej, tej książki nie przeczytam w tym roku, albo rezygnuję z rozwijania siebie w tym roku, a będę robić coś innego. Tak właśnie na przykład… To jest świetne, co Ty powiedziałeś, żeby robić sobie te spotkania ze sobą. Ja to nazywam randkami. Jakoś tak mi pasuje, że to jest randka z miłością mojego życia, czyli ze mną. Właśnie znajdźmy może tą przestrzeń w życiu, żeby z czegoś zrezygnować, żeby pojawiła się przestrzeń i czas dla nas.
Ola: Czy to jest ta najważniejsza rada, którą dajesz osobom trenującym też sporty arielowe? Czy jest coś jeszcze?
Karolina Myślę, że to może być taką najważniejszą radą, bo najważniejszą radą, jaką bym dała, to właśnie taka uważność, bo żyjemy w pędzie, w trybie zadaniowym no i właśnie ten czas spędzany ze sobą jest świetną metodą na uważność a jeżeli naprawdę ciężko jest nam wygospodarować tą godzinę i wiem, że przed tym są straszne opory Bo to też wiąże się z lękami, tak jak ty powiedziałaś, że wyjdzie coś niewygodnego, że będę musiała myśleć nad nieprzyjemnymi rzeczami. Ale pamiętajmy o tym, że jak nie damy im przestrzeni teraz, to one wypłyną po prostu rzeką w pewnym momencie w naszym życiu. Ja tu mówię zawsze, szambo wybija. Ale dokładnie, dokładnie, tak, tak, tak. Jakbym miała, tak powiedzieć, w jednym zdaniem to, żebyśmy odpuścili sobie bycie perfekcyjnym i mówili do siebie, że jesteśmy wystarczające tak długo, aż…
to naprawdę uwierzymy. No i niech to będzie taką główną radą. Uczmy się odpuszczać, bo bardzo nie lubimy odpuszczać. bo to wiąże się z jakąś stratą, ale pamiętajmy, żeby coś zyskać, coś trzeba stracić, żeby gdzieś dołożyć, gdzieś trzeba odjąć. Myślę, że to jest bardzo ważne, żeby o tym pamiętać. Tak jak w temacie w ogóle dzisiejszego naszego podcastu, to ja lubię zastępować słowo odpuszczam na wybieram, bo wybieram kojarzy mi się ze stratą, jaką ponoszę, ale też z zyskiem. Dla mnie prawdziwe odpuszczenie to jest właśnie wybór, jakby co odpuszczam, żeby…coś zyskać. Może też zachęcam Was do takiej właśnie praktyki eliminacji rzeczy ze swojego życia, ale z takim poczuciem, że nie tracę, a zyskuję.
Odpuszczanie w sporcie a odwaga, aby poprosić o pomoc
Ola: Myśląc o odpuszczaniu, często myślę o odpuszczeniu sobie takiej samokontroli, że ja wszystko muszę sama zrobić. I odpuszczanie czasem kojarzy mi się z tym, żeby umieć poprosić o pomoc czasem. Że ja odpuszczam już sobie, że ja tylko się tym zajmę. Odpuszczam tą swoją odpowiedzialność. Ja teraz chcę, żeby wyciągnąć tą rękę po pomoc. Nie tylko w treningu, ale czasem właśnie, czy to jeśli chodzi o dietę, nie wiem, o…fizjoterapeutę, o pomoc z czasem psychologiczną, której się obawiamy na przykład w ogóle przyznać, że z czymś sobie nie radzimy i coś jest dla nas naprawdę ciężarem na barkach. Trzeba się odważyć czasem po prostu… poprosić albo przyznać do tego, że nie radzę sobie z tym sama. Potrzebuję w tym momencie odpuścić i oddać komuś kontrolę, żeby może mnie troszkę przygarnął, zaopiekował się mną na chwilę i być może za chwilę pójdę już sama, ale na ten moment chcę odpuścić tą odpowiedzialność, że ja muszę wszystko zrobić od A do Z po prostu sama, nie dopuszczam nikogo do siebie, bo jak powiem, że nie umiem albo potrzebuję jakiejś rady pomocy, to wyjdzie jeszcze gorzej, że jestem słaba, beznadziejna i niesamodzielna. Więc myślę, że takie odpuszczanie to też proszenie o pomoc po prostu, zwyczajnie.
Karolina: W sumie cieszę się, że o tym powiedziałaś, bo przypomniałaś mi o ważnej rzeczy, o której chyba jeszcze nie wspominałam, że to odpuszczanie wiąże się z naszym wysokim poczuciem własnej wartości i pewności siebie. Jest to taka odwaga do przyznania się, że właśnie nie jesteśmy idealni. Odpuszczanie właśnie wiąże się z tym, że znamy swoje słabe i mocne strony i nie boimy się przyznać tego innym, nie boimy się pokazać, że właśnie kurczę nie…mam dzisiaj siły, pomóż mi, tak? Albo nie potrafię tego zrobić, pomóż mi. Gdybym miała jeszcze doradzić, jak pracować nad nauczeniem się odpuszczania, powiedziałabym, żeby pracować nad budowaniem poczucia własnej wartości. Też mogę polecić takie fajne ćwiczenie, ale one są bardzo trudne, żeby właśnie wypisać swoje mocne i słabe strony i mówić o tym ludziom, tak? Nie bójmy się mówić ludziom no nie ogarniam w to, tak? Albo nie bójmy się też mówić ludziom, jestem zajebistą psycholożką sportu, jestem zajebistą podcasterką, tak? To bardzo zbuduje nasze takie poczucie, że jesteśmy akceptowani i nie będziemy się tak bali ujawnić naszych niedoskonałości, bo ludzie już o tym wiedzą, już im powiedzieliśmy. Też takie fajne właśnie ćwiczenie, ja jej robiłam ze swoimi bliskimi i ja mam dużo dobrych wspomnień z nim związanych, żeby pytać swoich bliskich o pięć rzeczy, które w Tobie lubią i na przykład trzy, które nie lubią. Możecie w ogóle nie pytać o to, co nie lubią, ale to jest mega fajne, bo w ogóle pozwala nam też tak zawięcić nasze relacje i zastanowić się… co my lubimy w danej osobie, co ona w nas lubi, buduje też tą naszą świadomość, jak ludzie nas postrzegają. No i też właśnie pozwala ujawnić to, co my myślimy o innych, co inni myślą o nas, skonfrontować to. I dzięki temu jakby też łatwiej potem nam się odpuszcza, bo jesteśmy tacy bardziej, brakuje mi słowa, no jak powiedzieć, ludzie wiedzą o nas wszystko.
Ola: Transparentni?
Karolina: Transparentni, tak, dokładnie. Właśnie jesteśmy transparentni i nie próbujemy być kimś, kim nie jesteśmy. To jeszcze tak mi przypomniałaś o tym aspekcie.
Ola: Bardzo ciekawe, co powiedziałaś z tym ćwiczeniem, bo to jest też tak, że jest ćwiczenie, pięć rzeczy, trzy rzeczy, pięć rzeczy, które lubię, trzy, co nie lubię. Poruszamy się w tych ramach. Jest to takie świadome, a nie, że przypadkiem wyjdzie, że ktoś tam coś wytknie albo…
o czymś powie, a my nie byliśmy gotowi na przykład na to i wyjdzie w jakiejś sytuacji takiej codziennej, że ktoś powie, a bo ty na przykład zawsze się spóźniasz. Jest takie, o, plaskacz, nie? W ogóle, ale co, pytał się ktoś o ciebie, nie? A tutaj jest tak właśnie zbudowana ta sytuacja. Też fajne to, co powiedziałeś, że od razu mówimy też. Nie bójmy się mówić, w czym jesteśmy dobrze, w czym nie jesteśmy. Bo mamy takie poczucie, że dobra, ludzie już to wiedzą, a nie mamy ciągle takie, że zaraz nas ktoś chyba zdemaskuje. Zaraz ktoś się dowie, obnaży, że ja na przykład nie umiem tego zrobić.
Więc fajnie jest od razu kawa na ławę. Ja nie umiem tego, tego i tego, ale umiem to, to i to. I to jest mega super właśnie w aerialach, bo ten sport ma w sobie tyle do zaoferowania, tyle różnych aspektów i siły i rozciągnięcia i dynamiki. I nie każdy trener, nie każdy też zawodnik musi być od wszystkiego. Często jest tak, że instruktorzy na siebie nakładają taką presję, że ja muszę wszystko ogarniać. I wszystkie triczki, dynamikę, siłowe rzeczy, takie na rozciągnięcie.
to jest tak, że wystarczy ogarniać podstawy i na przykład być dobrym powiedzmy w siłówce, a do reszty możesz kierować do innych też instruktorów. Ja na przykład nie jestem rozciągnięta i kiedy dziewczyny oczekują, że będą rzeczy, które wymagają hiper zakresu albo większego zakresu, którego ja nie mam, to albo odsyłam ich ja do innego instruktora i właśnie nie mam z tym problemu, żeby powiedzieć ja tego nie robię, ale też
Szkolę się w tak, że to jest takie, że na przykład nie wiem, nie umiem, ale dowiem się jak to zrobić i może sama nie pokażę na sobie, ale pokażę na kimś albo znam teorię, ale no w praktyce to już musicie pójść dalej o krok gdzieś, gdzie ja już nie dojdę, ale mogę wam wskazać drogę albo właśnie wskazać osobę, która was pokieruje, więc to jest takie mega uwalniające, żeby znać dobre strony, takie mocne, które lubię, jest to mój konik, ale które sobie nie radzę, nie muszę nawet, nawet nie muszę sobie w tym radzić, to nie jest tak, że…
Muszę ogarniać wszystko, nie? I to jest mega takie uwalniające i czuję się wtedy lżejsza, kiedy powiem to też dziewczynom na głos, bo wiem, że wtedy nam się też lepiej współpracuje. Ja nie czuję takiego czegoś, że jezu, zaraz zobaczą, że ja nie umiem tego, zaraz mnie ktoś zdamaskuje, po prostu one odejdą, pójdą do kogoś innego. Często mamy takie myśli, że to ktoś nie wróci do nas na zajęcia i tak dalej, a potem się okazuje, że jednak to nie jest tak, jak my sobie w głowie myślimy, tylko naprawdę te osoby wracają, doceniają.
też szczerość, doceniają otwartość. To jest takie zdrowe, żeby też mieć kontakt z innymi osobami, obserwować i też z taką otwartością podchodzić i nie mieć problemu z tym, żeby odesłać do innej osoby, że inny trener to nie jest moja konkurencja, tylko to jest moje też wsparcie, tak? To jest przestrzeń na wymianę doświadczeń, a nie tak po prostu patrzeć wilkiem, a bo ona robi to, to ja też to muszę zrobić, muszę lepiej, tylko na zasadzie takiej zdrowej współpracy, więc myślę, że to jest też super, co powiedziałaś o tych ćwiczeniach. Myślę, że zastosuję na pewno czegoś nowego się dowiem.
Karolina: Tak, myślę, że też to, co mówisz, jest bardzo ważne właśnie, żeby to nasze środowisko było takie współpracujące i wspierające zresztą każde środowisko, bo… Jakby mało jest takich hubów, którzy gdzieś tam ze sobą współpracują. Mi się marzy w ogóle, żeby był tak, że idziesz do fizjoterapeuty, on rozmawia z twoim trenerem, twój trener się konsultuje z innym trenerem, jeszcze z psychologiem sportu. To by było super, jak właśnie ludzie tak ze sobą współpracowali, wymieniali się doświadczeniami. Ja też często jest tak właśnie z fizjoterapeutami, że też idziesz do jednego, on ci powie to, drugi ci powie, że tamten ci mówił bez sensu wszystko i że w ogóle jest zupełnie na odwrót. I potem to też generuje taki chaos w twojej głowie.
No i jeszcze a propos tego, co powiedziałaś właśnie, żebyśmy nie próbowali być idealnymi, perfekcyjnymi, to właśnie praca z piłkarzami dała mi taką inspirację, że zobaczcie, w piłce nożnej jest tak, że jest zawodnik dobry w obronie, jest zawodnik dobry w ataku itd. Jak ktoś jest dobry w obronie… to nie próbuję być dobry w ataku, tak? Nie kopię cały czas tych piłek, nie pracuję nad perfekcyjnymi strzałami, tylko buduję jakby swoje umiejętności w obronie, bo wiesz, że to jest jego mocna strona. A co my robimy w aerialu? Nie umiem szpagatu, więc będę się 10 razy w tygodniu zajeżdżać, próbując zrobić szpagat, zamiast pracować nad tym, nad czym jestem w dobra.
Więc mam takie przesłanie do całego środowiska aerialowego. Jakby pracujmy, znowu odniosę się do tego, co mówiłam, pracujmy na naszych zasobach i jeżeli jesteśmy super silni i dynamiczni, to rozwijajmy to, zróbmy z tego właśnie ten nasz wyróżnik, tę naszą silną stronę i wtedy będziemy przyciągać ludzi, którzy chcą się w tym rozwijać. A kto inny jest rozciągnięty, niech pracuje nad rozciągnięciem, będzie przyciągał ludzi, którzy chcą się w tym rozwijać. Każdy znajdzie swoich podopiecznych, swoich fanów.
prawdę dużo więcej zyskamy, pracując częściej na naszych zasobach i mocnych stronach, rozwijając je, niż ciągle próbując łatać te dziurki, bo próbując ciągle łatać dziurki, możemy co najwyżej dojść do tego, że nasza bluzka będzie bez dziur, ale nigdy nie będzie wyjątkowa. Ja dzisiaj się dowiedziałam, że jestem przeciętna i zaczęło mi być z tym dobrze, także już są postępy, myślę, że… A właśnie, mówimy o odpuszczaniu, a pojawiło się w okienku, bo zostawiłam na Instagramie takie pole dla Was…słuchaczy na pytania do Karoliny i pojawiło się pytanie o to, jak nie odpuszczać swoich treningów, kiedy jest się instruktorem.
Karolina: Tak, przyznam szczerze, że serdecznie się uśmiechnęłam, czytając to pytanie, bo nagrywamy podcast o odpuszczaniu, a czego ludzie chcą się najbardziej dowiedzieć? Jak nie odpuszczać! Tak! W związku z tym przypomniała mi się taka anegdotka, jak jedna moja kursantka za coś mnie tam przepraszała na treningu, no i ja jej odpowiedziałam, że nie ma potrzeby, żebyś mnie przepraszała, że nic się nie stało i tak dalej, to normalne, a ona do mnie przepraszam. Przeprosiła mnie za to, że mnie przeprosiła. No i tak to z nami jest, że mamy w sobie te automaty, które po prostu są silniejsze od nas i ja jestem przekonana, że będzie kilka osób, które posłucha ten podcast i stwierdzi, o Jezu, nie umiem odpuszczać, muszę się nauczyć. Wpiszę w Google odpuszczanie książki, podcasty, e-booki, wszystko kupię, bo ciężko się zdecydować. Kolejny cel na 2K25. nauczyć się odpuszczać. Tak to z nami bywa. Ale wracając do pytania, jak nie odpuszczać swoich treningów, będąc trenerem? Odpuścić coś innego. To, o czym już wspominałam, nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka, chociaż bardzo byśmy chcieli, żeby tak było. Nie da się zagiąć czasoprzestrzeni. No i co? W poruszanym pytaniu widać takie dwa pragnienia. Chcę być wybitnym sportowcem, chcę być bardzo dobrym trenerem.
No i jeden problem, mam za mało czasu i energii. No więc teraz co możemy zrobić, żeby naprawić ten problem, rozwiązać go? Musimy zyskać w naszym życiu trochę czasu i energii. No i teraz jak to możemy zrobić? Z czegoś musimy zabrać. Może zrezygnujemy na jakiś czas z życia prywatnego, może zrezygnujemy z jakichś dodatkowych kursów trenerskich, może będziemy prowadzić mniejszą ilość zajęć, co oczywiście wiąże się ze stratą finansową, no ale nie jesteśmy w stanie zyskać, jeżeli gdzieś nie stracimy. Pamiętajmy o tym, to jest nasz wybór. Nie ma czarów. Znowu wrócę do tego, że to jest podejmowanie decyzji i ważne jest podejmowanie decyzji. My często bardzo go unikamy, bo wiąże się z lękiem, ze strachem, ale w podejmowaniu decyzji jest taka magia, że jak już ją podejmiemy, to potem już jest z górki, bo nasz mózg będzie próbował znaleźć dowody na to, że to była właściwa decyzja.
Ola: Magia.
Karolina: Tak.
Ola: To dlatego zawsze jest tak trudno wyjść na trening, a jak już się wyjdzie, to już z górki, bo już człowiek szuka sposobu, żeby przeżyć. Ja zawsze, jak dziewczyny wychodzą, mówię, jest, wszyscy przeżyli. To jest największy sukces.
Karolina: To jest bardzo duży sukces, jednak uprawiamy sport poniekąd ekstremalny, więc to, że wszyscy przeżyli, jest sukcesem.
Ola: Bardzo mi się podobała nasza rozmowa. Cieszę się, że tutaj byłaś dzisiaj z nami i że się zgodziłaś poświęcić czas swoją wiedzę, swoją energią się podzielić z nami. Myślę, że to jest bardzo cenne i wiele na tym środowisku aerialowe skorzysta. Także bardzo Ci dziękuję. Czy chciałabyś coś dodać na koniec jako podsumowanie?
Karolina: Ja dziękuję również. Było to dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie i mimo, że na początku byłam zestresowana, bo to zupełnie nowa sytuacja, tak potem już bardzo zmawiało mi się rewelacyjnie. i chętnie bym kontynuowała tę rozmowę. Także bardzo się cieszę, że miałyśmy okazję porozmawiać. Dziękuję Ci za zaproszenie. Mam nadzieję, że komuś się przyda ten podcast. No i trzymam kciuki za kolejne odcinki i za to, żeby słuchaczy przybywało i żeby podcast rósł w siłach.
Mamy nadzieję. Bardzo dziękuję. Dzięki serdeczne. Dziękuję bardzo.
To już koniec naszego czwartego odcinka. Mam nadzieję, że rozmowa z Karoliną była dla Was tak samo inspirująca jak dla mnie. No a jeśli podobał Wam się ten podcast, postawcie mi wirtualną kawę. Link znajdziecie w opisie odcinka. Zostawcie też ocenę, komentarz lub subskrybujcie, aby być na bieżąco z kolejnymi odcinkami podcastu Ariel Hero. Każda taka Wasza aktywność daje mi naprawdę ogromną motywację do tworzenia dla Was.
Was nowych treści. Do usłyszenia w kolejnym odcinku.