Kulisy cyrku. Transkrypcja 5. odcinka podcastu Aerial Hero

Kulisy cyrku. Transkrypcja 5. odcinka podcastu Aerial Hero

Aerial Hero: Dziś porozmawiamy sobie trochę o kulisach cyrku i o tym, jak realizować swoje marzenia o scenie. Jest ze mną Marta Mądry. Cześć Marta i dziękuję Ci bardzo, że zgodziłaś się wziąć udział w naszym podcaście.

Marta: Cześć, dziękuję bardzo też za zaproszenie. Jest mi bardzo miło, że tu mogę być.

Aerial Hero: Super, bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że będzie nam się dzisiaj ciekawie rozmawiało, bo słuchajcie, obkładałyśmy się tutaj materacami, żeby była lepsza akustyka, a nagrywamy dzisiaj z Pole Empire przy Placu Teatralnym 1 we Wrocławiu. I jest tu dość pogłos, bo akurat jesteśmy na sali, na której zwykle odbywają się zajęcia Aerial Hoop, więc jest tu dość duża przestrzeń, dość wysoka sala. Jest trochę pogłos, ale mamy nadzieję, że to nie wpłynie na jakość nagrania, ale do brzegu. Ja tu dzisiaj z Martą będę poruszać bardzo ciekawe tematy, m.in. dotyczące kulis powstawania spektakli. Ale moje pierwsze pytanie do Marty to jest o rekwizyty, bo to jest dość ciekawe, jakimi Marta rekwizytami operuje na co dzień. No więc Marta, powiedz nam, z jakimi rekwizytami masz na co dzień do czynienia? No i który jest Twoim ulubionym, bo mnie to bardzo ciekawi, a który najmniej lubianym i dlaczego?

Z jakimi rekwizytami masz na co dzień do czynienia?

Marta: To trochę tak działa obecnie, że na co mnie wsadzą, na tym będę robić, tak szczerze mówiąc. I to jest dość zabawne, bo ja na początku, jak występowałam, to występowałam na ziemi. Moja tylko pierwszą dyscypliną były hula-hopy. I jak ja się na ziemi do tych hula-hopów przyssałam, to ja nie chciałam w sumie nic innego robić przez długi czas. A z kolei w powietrzu nie mogę się powstrzymać przed próbowaniem coraz to nowych i nowych rekwizytów. I zaczęłam od Aerial Hoopa, to była taka moja pierwsza miłość Aerielowa. Chociaż nie, przepraszam, pierwsze, na co weszłam, to była szarfa. Właśnie potem weszłam na aerial hoopa i zaraz zapomniałam o szarfie. To była moja miłość od pierwszego wejrzenia. Długi czas gdzieś tam się powtarzały właśnie koło, szarfa, jako takie najbardziej, powiedzmy, dostępne rekwizyty. Obecnie, jakoś tak się w ciągu ostatnich kilku lat to rozwinęło, że zajmuję się również liną, również trapezem tanecznym, również różnymi specyficznymi sprzętami. Przykładowo ostatnio miałam przyjemność występować na globusie. Miałam też oczywiście okazję ćwiczyć na hamaku, na siatce, na wielolince.
A odpowiadając Ci na pytanie, co jest obecnie moim ulubionym sprzętem, powiedziałabym, że obecnie gdzieś tam najwięcej jest tej liny i szarfy, co jest dość ciekawe, bo szarfy długo nie lubiłam. Jakoś nie cieszyło się to aż takim zainteresowaniem z mojej strony. No ale robiłam, bo jest po prostu duży popyt, mówiąc wprost, zarówno przy prowadzeniu zajęć, jak i przy występach. Ale w pewnym momencie, szczególnie kiedy przestałam prowadzić zajęcia regularne, miałam taki moment, że właśnie miałam dwa lata przerwy od prowadzenia regularnego zajęć. Wtedy dałam sobie czas na odkrycie tego sprzętu i spojrzałam na niego zupełnie inaczej. I myślę, że to był ten właśnie punkt zwrotny, gdzie przestałam patrzeć na to OK, co się może spodobać na zajęciach, a skupiłam się na tym, co mi się może spodobać. I to zupełnie zmieniło moje podejście.

Aerial Hero: To prawda, bo często nie mamy czasu tak dla siebie, żeby troszkę z rekwizytem pobyć i go poeksplorować, prawda? Tylko robimy właśnie dla ludzi zajęcia, właśnie chcemy, żeby wszystko było poukładane, ale tak samemu pobyć, poeksplorować.
to często nie ma okazji, więc super, że miałaś taką chwilę dla siebie.

Marta: Mam wrażenie, że to jest w ogóle bolączka wielu trenerów, wielu prowadzących, że tak bardzo skupiają się na przygotowywaniu pod zajęcia, że zapominają albo po prostu nie mają czasu tak zwyczajnie o tych swoich treningach. A uważam, że jednak warto chociaż raz na jakiś czas znaleźć trochę czasu dla siebie.

Aerial Hero: To prawda. A też warto zauważyć, że oprócz tego, że przygotowujemy zajęcia arielowe, ogólnie ten sport ma tak dużo oblicz, że można właśnie też występować.
brać udział w zawodach. To jest taki duży przekrój tego, co oferuje nam w ogóle aerial, że są takie zajęcia typowo właśnie fitnessowe, że wchodzi się na koło, schodzi się z koła, nawet czasem nie jest to żaden układ i tak dalej, tylko figura – schodzenie, figura – schodzenie, czy tam nauka. No, ale nigdy nie wiemy, będąc w tym świecie, gdzie zaprowadzi nas rozwój i Ty jesteś chyba tego doskonałym przykładem, że przecież jest tyle rzeczy, które można wokół tych aeriali i z tymi aerialami robić i występować i prowadzić warsztaty.
produkować wydarzenia, więc to jest niesamowite. A ostatnio też Marta w ramach międzynarodowego projektu Cyrk Dzisiaj wygłosiła nawet seminarium na temat możliwości technicznych w produkcji spektakli cyrkowych w Polsce, Czechach i Niemczech. Więc ja myślę, że tutaj jeszcze dzisiaj o ten temat na pewno zahaczymy. Moje pytanie jeszcze do Ciebie jest takie, jak wyglądała Twoja droga od takich pierwszych treningów do profesjonalnych występów?

Droga do Profesjonalnych Występów

Ja jestem ogólnie samoukiem. Chociaż to jest oczywiście też zawsze takie pytanie, kim rzeczywiście jest samouk, bo wiadomo, że zawsze się poszło na jakieś warsztaty, ktoś Ci zawsze pokazał pierwsze jakieś tam ruchy, triki i tak dalej, no ale ogólnie nigdy nie miałam takiego trenera, nigdy nie chodziłam na regularne zajęcia, nie trenowałam gimnastyki, gimnastyki tam artystycznej, sportowej, tańca, nic w tym stylu, więc zaczęłam stosunkowo późno, chociaż no właśnie, to też jest dyskusja, jedni twierdzą, że późno inni, że właśnie wcześniej, bo jak miałam 14 lat, no jak mówię, długo się skupiałam gdzieś tam na tych występach, na ziemi, no ale, jak się okazuje, nie było to samo w sobie takie złe, bo w momencie, kiedy zaczęłam się już skupiać bardziej na aerialach, mając w sumie takie 19 mniej więcej lat, popróbowałam już wcześniej, no ale jak mówię, to były takie treningi kilka razy do roku na festiwalach, no to już miałam jednak przygotowanie fizyczne jakieś tam, już występowałam, już wiedziałam, jak się buduje występy, więc wiedziałam jak mniej więcej ugryźć ten temat, jak mniej więcej podejść do treningów i też przede wszystkim jak się nauczyć, bo to jest ogólnie mój konik, ogólnie proces uczenia się. To jest coś, co uwielbiam, co uważam za bardzo ciekawe i uważam, że też to takie poboczne zainteresowanie też mi dużo dało właśnie tego, jak ja sama siebie mogę nauczyć jakieś dyscypliny. Tak, no i mówię, to wyszło przypadkiem, bo nikt w mojej rodzinie się nie zajmuje ani sportem, ani sztuką. Rekreacyjnie, owszem, ale nie na takim poziomie zawodowym.

Aerial Hero: Ucierasz nowe ścieżki.

Nigdy mnie nie ciągnęło na scenę, wolałam robić scenografię

Marta: No tak, tak, to jest trochę mój problem, bym powiedziała, bo czasem fajnie byłoby podążać sobie jakąś ścieżką, którą ktoś Ci już wytupta wcześniej. Tak się śmieję, ale tak, zdecydowanie mam w sobie coś takiego. No jak widzę, że czegoś brakuje, to staram się to po prostu zrobić. No jak mówię, u mnie to trochę wyszło przypadkiem, ponieważ grupa, która występowała w moim rodzinnym mieście, w Ostródzie, bo jestem z Mazur, szybko się zorientowała, że ogarniam temat i zaprosiła mnie do wspólnych występów, czego ja w ogóle nie planowałam, bo mnie nigdy nie ciągnęło na scenę tak serio nigdy. Jak były szkolne przedstawienia, to ja zawsze wolałam scenografię robić na przykład, byle nie musieć być na tej scenie. I w sumie też tego coś zostało, no bo zajmuję się obecnie produkcją, co też zawsze bardzo lubię, sprawia mi tę ogromną przyjemność, co też ma swoje efekty dzisiaj. I prawda jest taka, że po prostu bardzo, bardzo lubię trenować. Ja bardzo lubię tworzyć.

Ciągnie mnie niesamowicie to, że na scenie mogę stworzyć cały świat i komuś go przedstawić.

I myślę, że ta chęć właśnie tworzenia i ogólnie obcowania z tymi dziedzinami spowodowała, że koniec końców ląduje na scenie za jakiś czas. Tak, więc myślę, że to jest taki… Główny mój motor napędowy, tak to, że po prostu kocham tworzyć.

Aerial Hero: Widzę właśnie, że się w tym spełniasz, bo jest taka iskierka w Twoich oczach, kiedy o tym opowiadasz i to jest, myślę, mega cenne i mega piękne, że robisz to tak jakby od podstaw, od A do Z, można powiedzieć, no bo produkcja to jednak duże coś do udźwignięcia. Czy radzisz sobie z tym sama, czy korzystasz z pomocy wielu osób przy tym? Jak to wygląda ogólnie?

Marta: Są tak naprawdę dwa podejścia i też są artyści, którzy od samego początku, no tak, trochę mieli ten komfort, mogę powiedzieć, ale trochę pecha zarazem, że trafiali od razu w miejsca, gdzie na przykład mieli kostiumografa, mieli reżysera, mieli trenera, mieli choreografa, czy ogólnie ludzie, jakby całą ekipę ludzi, którzy pomagali im, albo wręcz za nich tworzyli dużą część występu. No i z jednej strony to jest gigantyczny komfort, tak, i to bardzo dużo ułatwia. Od razu pomaga właśnie w wejście w pewien tryb tworzenia występów.
ale z drugiej strony to znaczy, że te osoby same się tego nie miały kiedy nauczyć. No ja miałam takie z jednej strony właśnie szczęście, z drugiej strony pecha, chociaż uważam, że to raczej szczęście było, że trafiłam do miejsca, które było gdzieś pomiędzy, czyli na przykład moje pierwsze występy, no to też miałam choreografkę i miałam kostiumografkę, to była jedna osoba, koleżanka moja, Magdalena, z grupy i ona tak naprawdę nauczyła mnie podstaw budowy choreografii, podstaw właśnie tworzenia występów, więc z jednej strony był ktoś, kto to za mnie zrobił, ale z drugiej strony to była na tyle mała grupa w porównaniu do tego, do miejsca, z których obecnie się tam występowałam, że wciąż dużo musieliśmy robić sami. Wciąż jednak musieliśmy się nauczyć właśnie jak się to robi. I nie do końca można było przyjść na takie gotowe.

I uważam, że szczególnie u mnie to trafiło na podatny grunt, bo mnie to po prostu interesowało. Ja do dziś korzystam z tych jej nauk, które poznałam tam naście lat temu już. I właśnie tak to wygląda przy tworzeniu występu również obecnie, że można pracować z ekipą z zewnątrz. Ja też coraz chętniej to robię tak naprawdę, bo nie znam się na wszystkim. Zawsze osoba z zewnątrz będzie miała inne spojrzenia, w ogóle inne perspektywy nawet na występ.

Outside Eye

Dlatego też cieszę się, że w Polsce coraz więcej jest pracy z tak zwanym outside eye, czyli takie zewnętrzne oko przy występach. No i kto to jest? To nie jest ani reżyser tak konkretnie, ani jakiś dramaturg, tylko osoba, która zna się na Twojej dziedzinie, ale nie jest uwikłana w występ tak bezpośrednio. Czyli właśnie to jest jakiś zewnętrzny konsultant, można powiedzieć. Sama czasami pełnię te funkcje przy niektórych projektach. Już ja korzystam z pomocy takich osób od pewnego czasu. No i to jest fantastyczne. Więc no znowu, jeśli ktoś nie ma właśnie możliwości zatrudnienia choreografa, kostiumografa, reżysera i tak dalej, to zalecam naprawdę znaleźć takiej jednej osoby, z którą można po prostu porozmawiać na temat tworzenia takich występów. No a z drugiej strony właśnie dużo robię sama, szczególnie moje projekty solowe.

W planach dwie nowe etiudy: na linie wertykalnej i hula-hopach

I obecnie jestem właśnie w momencie, gdzie zabieram się za dwa nowe projekty, dwie nowe etiudy. Jedna to jest na linie wertykalnej, a druga na hula-hopach. I zabrać się nie mogę. Naprawdę to już trochę trwa. Zresztą wypadłam z tego rodzaju tworzenia występów, no bo poprzednie dwa, trzy lata w sumie zajęłam się bardziej takimi występami, gdzie wszystko idzie strasznie szybko. Na przykład tydzień przed dostaję jakieś zlecenie, no i muszę się dopasować pod te warunki, albo wręcz nauczyć nowego sprzętu. No i tam nie ma za bardzo przestrzeni na bycie artystycznym, na nie wiadomo jaką analizę dogłębną. Tylko się idzie trzy razy na trening, bo tyle jestem w ciągu tego tygodnia w stanie na nie znaleźć czasu. I potem występuję. A teraz właśnie wracam do takich występów, które są bardziej przemyślane. No i przyznam, że nie jest to proste.

Odzwyczaiłam się trochę od tego, ale też się bardzo cieszę, że mogę do tego wrócić, bo to jest w sumie to, z czego ja wyszłam. Ja tak się uczyłam tworzyć występy, więc to jest taki trochę powrót do domu.


Aerial Hero: Pewnie najtrudniej jest zacząć i się wkręcić w to z powrotem, a powiedzmy, jak już jesteś w tym ciągu tworzenia, to jak radzisz sobie z taką presją i stresem przed tą datą, kiedy ma być premiera, ma być już ten występ? Jak to ogarniasz?

Marta: Myślę, że już po tylu latach, albo nie wiem, czy powiedziałam, zajmuję się ogólnie cyrkiem od 15, w tym roku 16 lat. Nie, siedemnaście, moment, osiemnaście. Od osiemnastu lat, przez większość tego czasu występuję. I ja po prostu już tyle razy przeszłam właśnie różne deadline’y i premiery, że no wiadomo, to zawsze stresuję, bo to zawsze jest deadline, nie jakiś kolejny pierwszy występ, albo drugi występ, ale nowej wersji. Ale no już przyzwyczajam się do tego po prostu i myślę, że wynalazłam takie mechanizmy, czy wynalazłam, odkryłam, jak korzystać z takich mechanizmów, które są trudne, ale one mają sens. I na przykład jedno z takich najtrudniejszych rzeczy jest rezygnacja z czegoś w występie.

Rezygnacja z czegoś na występie

Przychodzi moment, że wiem, że się nie wyrobię albo na przykład nie wiem, jak mam to włożyć do tego występu, jak mam to tam wbudować. Czas goni, no i albo z czegoś zrezygnuję, tak, na przykład z tego tam elementu, którego na przykład nie jestem w stanie się dobrze naprawdę nauczyć, albo z jakiegoś tam rozwiązania technicznego, bo nie wiem, co z tym zrobić. No i muszę się pogodzić z tym, że okej, teraz muszę po prostu to wyciąć i może w kolejnej wersji będę mogła rzeczywiście gdzieś tam to znowu wcisnąć. No ale właśnie, takie wycinanie na ogół robi bardzo dobrze występowi.

Aerial Hero: Tak, tak jak w montażu dźwięku. Też wycinanie często dobrze robi, więc tutaj się zgadzam. Ale no to powiem Ci, że jak już tyle lat w tym działasz, no to pewnie jest taka myśl, że jak wtedy się udało i wtedy ta droga wyglądała w ten sposób, to tutaj jakoś tak przekładasz sobie analogicznie, kiedy coś się dzieje. Czy to nigdy nie jest jeden do jeden? Czy ta droga zwykle wygląda trochę inaczej przy każdym z kolei występie? Czy są punkty wspólne?

Marta: Są punkty wspólne i ta droga gdzieś tam jest podobna. Wiadomo, że każdy projekt się nieco będzie różnił od innych, bo jesteśmy w innym czasie, w innym miejscu, bo jest inna ekipa, bo jest inne miejsce, bo jest inna dziedzina, która się rządzi swoimi prawami, bo to jest inny rodzaj występu, taka inna grupa docelowa, dla której chcę ten występ stworzyć, więc są jakieś tam czynniki zmienne, ale one też tak naprawdę powtarzają. Jeszcze chciałam też powiedzieć o tej presji związanej właśnie z występami, że też zauważyłam, że

największą presję to ja na siebie nakładam.


Więc to nie jest często kwestia tego, że o, publika będzie taka straszna i będą się doszukiwać każdego błędu. Nie, najgorsza to jestem ja tutaj. No, myślę, że tutaj praca właśnie ze swoją własną presją, którą na siebie nakładam, to to bardzo mi dużo dało.

Aerial Hero: Tak, ale też pewnie znasz od podszewki, dużo wiesz, a często widz przychodzi i nie wie, czy na przykład coś tam wcześniej było, a zostało wycięte, nie zna tych kulis, więc myślę, że tutaj znając od podszewki, to jak powstawało, no to jest…taka duża właśnie presja, żeby dopiąć wszystko na ostatni guzik,

Marta: chcę, żeby było pewnie perfekcyjnie. Żeby było pięknie, żeby było jeszcze trudno, żeby było ambitnie, no bo ja lubię jakieś ambitnie, tak, i no, żeby było wszystko na tip-top, a no to często jest nierealne niestety. No ale dzięki temu też, że musimy się nauczyć ucinać niektóre rzeczy, albo je upraszczać, co jest mega dla mnie trudne, właśnie upraszczanie, to też uczymy się, myślę, znajdować w tych występach to, co tam jest oczywiście najważniejsze, tak, no bo nie
może być 10 najważniejszych trików, tak? Może być 1, 2, okej, niech będzie, że 5, nie? Ale no nie 10, 15 czy 20. Tak jest.

AH: A powiedz mi, jakie są takie najbardziej zapadające w pamięć momenty z Twoich występów? Mogą być takie najbardziej wzniosłe, albo najbardziej zabawne, albo straszne?

Marta: Uuu, jak zabawne to nie do mnie, bo ja ogólnie na scenie nie umiem być zabawna. Straszne też raczej nie. Wydaje mi, może tak w ogóle jakbym miała upisać swój styl. Nie jednym słowem, nie ma takiej opcji, żeby jednym słowem. Ale ja ogólnie bardzo lubię precyzję. Ja bardzo…cenię precyzję i zawsze bardzo też mi imponuje czyjaś precyzja. To jest, myślę, coś, co ja najbardziej lubię w swoich występach wbudowywać i bardzo się cieszę, jeśli właśnie sama widzę, że okej, ja to zrobiłam naprawdę dobrze. To jest coś, co można zobaczyć w moim stylu taką kontrolę. Strasznie się tym jaram.

Naprawdę bardzo, bardzo lubię takie rzeczy i przez to czasami mnie boli właśnie, jak muszę zrobić na szybko jakiś występ, no i no nie mam po prostu możliwości aż takiego skupienia się na takich delikatnych precyzjach, precyzyjnych szczegółach, ale myślę, że właśnie w tych występach, które gdzieś to najbardziej sama sobie cenię, z mojego portfolio to właśnie precyzja, to się wybija na taki pierwszy plan.

AH:A co daje Ci taką największą satysfakcję jako artysta? Myślę, że jak słyszę, że ktoś nigdy nie widział czegoś takiego wcześniej i to jest chyba dla mnie największy komplement, jaki mogę dostać, bo na przykład milion razy słyszałam, że o Boże, jakie to było piękne, tak? No fajnie, ale… Jak się ktoś ładnie umaluje, ubierze na scenę, są światła, to większość występów będzie ładna, czy tam piękna. Przynajmniej odnoszę takie wrażenie. Jest mi oczywiście bardzo miły, coś takiego usłyszę, jasne, ale jednak tym największym komplementem będzie dla mnie powiedzenie, że ktoś tego jeszcze nie widział, bo to znaczy, że ja coś wprowadziłam nowego do życia tego człowieka, gdzieś tam chociaż o milimetr poszerzyłam mu horyzonty i to jest chyba dla mnie największa nagroda.

AH: Na zawodach łyżwiarskich tak się mówiło, że to, co nie dojeździsz, to do wyglądasz. Albo muzyka robi swoje, czy tam właśnie, tak jak mówisz, światła, stroje, makijaż, ale jeszcze jest to coś takiego kreatywnego, co dokładamy od siebie, tą swoją taką unikalną cegiełkę, więc myślę, że tutaj fajnie, jeśli komuś coś robisz. Ktoś siedzi, ogląda i co w nim zostaje, to, co chciałaś przekazać na scenie, więc myślę, że to jest mega super i dla ciebie, i dla tych widzów. Cały czas myślę o tym twoim układzie z książkami. To w ogóle wszystko wpleść i jeszcze w tym gdzieś cząstkę siebie przekazać.

Marta: Tak i właśnie obecnie pracuję nad nową wersją tego układu. Tylko tej będzie dużo niespodzianek i to w sumie też dla mnie jest ciekawe, bo jak powiedziałam wcześniej, że też zależy dużo tego w jakim my jesteśmy momencie.
Miałam tak, że długo gdzieś tam właśnie cisnęłam się z tym, że chciałabym dalej pracować nad tym występem, ale na początku naprawdę nie miałam pomysłu, w jaką stronę z tym iść dalej.

AH: A powiedz proszę więcej, bo ja tak powiedziałam, twój występ z książkami, może słuchacze nie będą wiedzieli o co chodzi, więc jakbyś mogła tak w skrócie powiedzieć o co chodzi.

Marta: Tak, kilka lat temu stworzyłam taki występ na Ariel Hoopie, gdzie przez cały czas jestem z książką. Gdyby czytam książkę i ten występ był inspirowanym postacią Kopeli z baletu, z występu baletowego o tej samej nazwie.
Na podstawie tej etiudy na Aerial Hoopie pociągnęłam to dalej i stworzyłam cały spektakl cyrkowy. I właśnie ten spektakl został wyróżniony w konkursie organizowanym przez warsztaty kultury. To jest organizacja z Lublina, która produkuje festiwal Karnawał Sztukmistrzów. To jest wydaje mi się największy festiwal cyrkowy w Polsce. Więc to też było dla mnie gigantyczne wyróżnienie. Mój spektakl, mój pomysł wtedy tak naprawdę był jeszcze na etapie takiego dość celowego pomysłu. Został doceniony i wyróżniony w ten sposób. Później był cały spektakl.
spektakl książkowy.

AH: No i teraz pracujesz, żeby go odnowić, tak? Odświeżyć trochę.

MartaLTak, no właśnie teraz trochę ze sobą walczyłam, bo się zastanawiałam, czy kontynuować tę etiudę, czy spektakl, no bo też jestem jednym człowiekiem, moja dobra też ma 24 godziny.

AH: A nie wygląda.

Marta: A nie wygląda, tak, bo tak staram się to możliwie wykorzystywać. Tak, ale uznałam, że jednak będę chciała na tym etapie popracować nad tą etiudą, nad tym krótkim występem. I tu właśnie korzystam z pomocy…również Outside Eye, którą jest Emilka Dawiec, która też ma świetne podejście do tworzenia występu, właśnie bliskie temu, które ja znam. I obecnie gdzieś tam no powoli, tak, gdzieś tam ślimaczymi krokami, bo kalendarz pełen, pracujemy nad tym występem.

AH: Właśnie kiedy mówiłaś o precyzji, to też mi się skojarzyła ta książka, no bo tam jednak utrzymać ją przez cały czas, to musiałaś dużo nad tym pracować, prawda?

Marta: Tam samo założenie było takie, żeby w ogóle mieć cały czas na występie książkę ze sobą, bo bardzo nie lubię występować,, gdzie ktoś niby ma rekwizyt, ale w sumie po 10 sekundach odkłada go na ziemię i tyle było tego rekwizytu.

AH: Wyrzuca go.

Marta: Tak, dokładnie. To po co ten rekwizyt w ogóle, skoro nie był wykorzystany? Więc moim pierwszym celem było właśnie zrobienie etiudy, gdzie mam cały czas tę książkę, no i możliwie też chciałam wbudować ją w różne triki, tak? Czyli nie tylko, żeby po prostu ją trzymać, tylko no…tu gdzieś pod kolanem, a tu odłożyć, a tu w ręce, a tu przytrzymać gdzieś czymś itd. No żeby starać się jakoś ją wykorzystać. Później podrzucono mi pomysł, żebym spróbowała mieć cały czas kontakt wzrokowy z tą książką. I przyznam, że robienie czegoś całej etiudy kilkominutowej w powietrzu, na jakimś rekwizycie powietrznym, trzymając cały czas kontakt wzrokowy z jakimś innym obiektem jest naprawdę wymagające. Zrobiłam taką wersję, ale czułam się jednak mocno ograniczona. Wiem, że to można dopchnąć dalej i zrobić z tego coś ciekawego, ale to się na razie poddałam i szukam dalej. I właśnie dzięki też pracy z Emilką rozważam przejście z różnych powodów, z książki na kartki.
Nie będę na razie więcej zdradzać tajemnic, ale właśnie możliwe, że książka przyrodzi się w kartki.

AH: Ja kiedyś próbowałam jednego kołowrota na łokciach, jednego rolla zrobić z kartką w ręku i to był w ogóle… Nie, ja po prostu poddałam się, więc tym bardziej w ogóle szacun, żeby cały występ dać radę i to jest niesamowita praca i tak jak mówisz precyzja, ale też no już taki wyższy poziom w ogóle.


Marta: Z jednej strony tak, to jest po prostu bardzo dużo pracy, to jest bardzo dużo researchu, to jest dużo godzin spędzonych na sali treningowej, mówiąc wprost, czuć się jak idiota, tak często. Wiele jest treningów, gdzie wychodzę z tego treningu, no i w sumie to nic sensownego nie znalazła mnie po tych dwóch czy trzech godzinach, no i no cóż, wtedy to trzeba mieć samo zaparcie, tak i się nie poddawać. No ale jak już mówię, jednak to doświadczenie z iluś tam lat i stworzenie różnych występów. mówi mi, ok, to dzisiaj nie poszło, trudno, nie każdy trening może być dobry, tak niż każda sesja będzie genialna, nie zawsze odkryje coś fantastycznego. No i takie jest życie po prostu i trzeba gdzieś tam szukać dalej. Owszem, pomyślę, ok, to może powinnam jakichś innych narzędzi wykorzystać, a może jednak ten pomysł nie jest taki dobry i warto jednak sobie na czymś innym się skupić i to są trudne wybory, ale…
No życie idzie do przodu.

AH: Aeriale często taka metafora życia, nie? Jak sobie na scenie poradzisz, to już potem w życiu z górki.

Marta: Coś w tym jest.

AH: Patrząc na twoje doświadczenie i przygody, że tak powiem, cyrkowe, no to występowałaś też w Czechach, działałaś w Niemczech, z tego co wiem. I powiedz mi, jakie są przemyślenia, czy taka refleksja nad różnicami? Jak to wygląda u nas w Polsce, takie występy, a jak gdzieś za granicą? Czy są w ogóle jakieś…różnice?

Czeski cyrk współczesny

Marta: Powiedziałabym, że z jednej strony wszędzie jest tak samo, z drugiej strony wszędzie jest inaczej. Ja osobiście bardzo lubię, bardzo jestem ciekawa czeskiego cyrku, bo uważam, że kulturowo są nam jednak Czechy bliższe niż na przykład, nie wiem, Francja, Szwecja, USA, Kanada. Z drugiej strony, no oni jednak mają trochę inny mental.
I też w pewnym momencie podjęli, tak jakby narodowo można powiedzieć, inne decyzje. No i efekty tych decyzji teraz po tych tam około 30 latach w przybliżeniu widać, ponieważ czeski cyrk współczesny jest na bardzo wysokim poziomie. Tam się dzieją naprawdę fantastyczne produkcje, mają świetne festiwale. No i uważam, że mamy naprawdę dużo, możemy się zainspirować mocno tym, jak czeski cyrk właśnie działa.
I osobiście bardzo lubię jeździć na przykład do Czech na festiwale, po prostu ściągają fantastyczne projekty. Sami też bardzo dużo tworzą. No ale właśnie rozmawiałam, na jesieni to było, z menadżerką jednej czeskiej grupy cyrkowej. I ona opowiadała, że może tak, że tworzą dużo, fajnie, ale Czechy są małe i tam nie mają gdzie tego sprzedawać.
Świetnie mówię po polsku, bo to jest w ogóle grupa z Ostravy. Starają się teraz wchodzić na rynek polski, nawiązywać kontakty z polskimi festiwalami, no bo z kolei to jest coś, co my mamy. Mamy po prostu, mówiąc wprost, większy kraj i więcej możliwości pod tym względem niż oni. Więc myślę, że naprawdę możemy się dużo od siebie nawzajem uczyć. Tak samo na przykład w Niemczech. W Niemczech głównie pracuję edukacyjnie, no ale siłą przyznamy jednak dużo trenerów, którzy również są często performerami, więc rozmawiamy o tym, jak działa rynek cyrkowy w Niemczech. No i tam też z jednej strony mamy dużo do nauczenia się, z drugiej strony też widzę, że u nas też jest dobrze, my też mamy plusy, też mamy różne siły.

W Polsce potrafimy improwizować

Jedną taką przykładową jest to, że kiedyś podsumowała dobrze moja znajoma, która też dużo pracowała w Niemczech, że w Niemczech na ogół organizacja naprawdę jest na dobrym poziomie, ale jak coś się rozjedzie, to jest dramat, bo nie potrafią improwizować. A my z kolei w Polsce tyle improwizujemy, tak dużo improwizujemy, że jak coś się rozjedzie, to my sobie poradzimy. Więc w takich sytuacjach kryzysowych naprawdę potrafimy sobie poradzić.

AH: Ciekawe to jest. A powiedz mi w Polsce, jeśli chodzi o takie wydarzenia cyrkowe, jak byś miała powiedzieć takiemu laikowi, który kojarzy tylko cyrk z namiotem, który gdzieś tam mu się rozstawi czasem na osiedlu? Jak byś pisała harmonogram albo to, co się dzieje na przestrzeni roku, że tak powiem, w naszym kraju? Jakieś takie wydarzenia topowe, które byś polecała osobie, która chciałaby zapoznać się z tym rodzajem sztuki?

Cyrk współczesny w Polsce – letnie festiwale. Element zaskoczenia. Festiwale wbudowane w przestrzeń miejską.


Marta: Jeśli miałabym zachęcić kogoś do zainteresowania się cyrkiem współczesnym, to bym poleciła głównie letnie festiwale. Bo to jest taka forma, gdzie można sobie bez większej spiny pójść, nawet pojechać na weekend, pooglądać jakieś występy, czy to uliczne, czy na zamkniętych salach. No i to są występy, które są czasami na bardzo wysokim poziomie. To są zarówno polskie produkcje, jak i zagraniczne. Festiwale to jest taki swoisty przegląd, co się w ogóle dzieje. I uważam, że szczególnie lato, słońce, jest po prostu przyjemnie. I to gdzieś tam dodaje odbiorowi tych wydarzeń.
Do tego cyrk, taki festiwalowy również, jest taki kolorowy, jest niecodzienny i to jest w ogóle zasługa akurat często artystów ulicznych, no bo jak idziemy na jakiś występ, widzimy kupione bilety w jakimś miejscu, nie wiem, typu teatr, czy nawet nie będzie ten cyrk, no to my się tam musimy specjalnie wybrać w tym celu. A z kolei jak mamy występy uliczne…
To jest trochę tak, że na nas wyrywają z tej szarej codzienności, no bo ja sobie idę do sklepu, tak idę do Rossmana kupić chusteczki higieniczne, a tu nagle ktoś mi żongluje, tak? I w ogóle co? Co się dzieje, tak? I uważam, że właśnie cyrk ma ten element zaskoczenia wciąż i warto go wykorzystywać. I na festiwale właśnie też to mocno czuć, ponieważ często te festiwale są wbudowane też w przestrzeń miejską.

Cyrkulacje w Lublinie


Więc nawet jak ktoś chce, to nie ucieknie. I też poza tym polecam oglądanie konkursów. W Polsce mamy bardzo dobry konkurs cyrkulacje w Lublinie, który odbywa się jesienią co roku. To jest tak około października, września. No i to już jest przegląd wyselekcjonowanych występów. To już też jest trochę inne nastawienie, to są głównie występy solowe na przykład. Czasami są to duety lub grupy, ale na ogół jednak występy solowe. No i to są ludzie, którzy naprawdę czymś się już wybijają tak mocno. Można się wybić na scenie różnymi czynnikami, tak niektórzy bardziej techniką, inni pomysłem, charakterem ruchu, a więc tam opcji jest mnóstwo, ale właśnie warto też oglądać konkursy, jeżeli ktoś też się interesuje.
Na przykład wiem, że do Lublin na cyrkulację też od lat jeżdżą ludzie, którzy… Nie zajmują się sami cyrkiem. Dla nich to po prostu jest fajne wydarzenie, na które można pojechać i obieść sobie ciekawe występy. Więc to też polecam bardzo.

Dobry występ musi być spójny

Ogólnie dobry występ musi być spójny. To można na różne sposoby zinterpretować. No ale o to chodzi w sztuce, żeby było kreatywnie i ciekawie. I żeby było o czym dyskutować.

AH: No ale właśnie… Żeby można było też coś inaczej rozumieć. Każda osoba inaczej odbierze.

Marta: Tak, dokładnie. Że można było o tym porozmawiać. Ja myślę w ogóle, i tak też trochę traktujemy znajomy ze środowiska, gdzie można powiedzieć, kiedy można…
powiedzieć, że jakiś występ był dobry. I dla mnie trochę takim wyznacznikiem jest to, ile się o tym występie rozmawiało po jego zakończeniu. Bo jeśli ja obejrzę jakiś występ i stwierdzę, że wow, fajne, a potem pójdę do domu i o tym zapomnę, no to super, tak? Ja zawsze w ogóle bardzo doceniam ilość pracy, którą ktoś włożył w swoje występy, więc ja to naprawdę mega, mega cenię. Ale jeśli po występie jest jakaś rozmowa o tym występie, o tym, co ja tam zobaczyłam, co mi to zrobiło, co mi to przyniosło, może…coś mnie to pobudziło, albo coś zmieniło, no to wtedy to zostaje na dłużej. I to jest dla mnie rzeczywiście sukces tego artysty, tej artystki.

AH: Powiedz mi, jeśli miałabyś powiedzieć młodej osobie, jakie kroki powinna podjąć, aby zrealizować swoje marzenia o występach na scenie, to co byś powiedziała?

Marta: A jak młoda jest ta osoba, bo też co innego powiem ośmiolatce, co innego osiemnastolatce.

AH: Myślę, że taka już osiemnastolatka. Zwykle wtedy jest trudniej.

Marta: Tak, podejmuje się też jakieś takie wiążące decyzje rzeczywiście. Co bym powiedziała? Po pierwsze ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć. I to nie tylko tę swoją dyscyplinę, tylko też próbować innych rzeczy. Czy to właśnie…załóżmy, że nie wiem, ktoś ćwiczy Aerial Hoopa chociażby, no to żeby zachęcała, żeby sobie spróbowała ta osoba, nie wiem, tańca, albo akrobatyki, albo jakiejś innej formie aktorstwa, tak? Bo to wszystko może się po prostu przydać. Na pewno jakoś nas otworzy na różne sposoby. Po drugie bym powiedziała, żeby ta osoba występowała, ile się da.
Bo jest naprawdę sporo opcji na występy, nie mówię tutaj wyłącznie o zawodach czy konkursach, ale też są tak zwane sceny otwarte, czyli open stage, przy różnych festiwalach albo ogólnie przy różnych wydarzeniach. Też są organizowane tak zwane występy work in progress, czyli pokaz pracę w toku. Ja również organizuję właśnie work in progress we Wrocławiu, ale to nie jest właśnie tylko we Wrocławiu, to jest też w różnych miastach. Jest naprawdę wiele opcji, żeby przetestować swoje występy, swoje siły na scenie również, zobaczyć jak my się czujemy z występami w ogóle.

Feedback od publiki

Też potem możemy…dostać feedback od publiki. Dowiedzieć się, co tam podpasowało, co nie, co zagrało, co nie zagrało. To jest super cenna lekcja. I kolejne, no zachęcam też do tego, żeby rozmawiać. I żeby rozmawiać z ludźmi, no bo ogólnie nie można nie doceniać w tej pracy więzi społecznych, bo to jest środowisko, które bardzo się zna, bardzo się poleca.
I mnie to na przykład wciąż fascynuje, jak rozmawiam z ludźmi z innych dziedzin i oni są zafascynowani tym, jak artyści cyrkowi się nawzajem wspierają, jakie to jest silne środowisko. Jak wiele można załatwić, ale w takim pozytywnym sensie, nie mówię tutaj o kombinowaniu, jak wiele można załatwić przez polecenia. Bo zauważmy też, że artyści cyrkowi z definicji dużo podróżują. Robią właśnie wiele projektów w różnych krajach, w międzynarodowych grupach. No i to potem wszystko się roznosi, bo ktoś zna kogoś, ktoś usłyszy o jakimś projekcie i dzięki temu my na przykład możemy dostać zaangażowanie do kolejnego jakiegoś występu chociażby. Więc dlatego też naprawdę polecenia.
rozmawiać z ludźmi, bo też możemy poczuć, że ok, to nie tylko ja mam takie problemy, nie tylko ja się waham, jak coś tam zrobić, tylko odkrywamy, że to po prostu tak działa. Takie jest takie wsparcie społeczne, co naprawdę może w wielu sytuacjach tak emocjonalnie po prostu wesprzeć.

AH: Cenne rady i wskazówki. A powiedz, jak to było u Ciebie z występami? Czy też to było tak, że od rozmowy się zaczęło? Czy właśnie ktoś Cię zauważył? Czy to było tak, że gdzieś się sama zgłosiłaś? Jak to u Ciebie było? Jak zostałaś abażurem w ogóle?

Marya: Ja zostałam wzięta z zaskoczenia tak naprawdę, bo jak mówię, nigdy nie planowałam występów. I w pewien momencie po prostu ktoś się mnie spytał, ej, a może byś chciała wystąpić z nami? U mnie najlepiej w ogóle działa, jak ktoś chce mnie ściągnąć do jakiegoś projektu, przekonać do jakiegoś zadania, powiedzmy, które niekoniecznie chcę wykonywać, to wziąć mnie z zaskoczenia. Tutaj uwaga, poproszę nie wykorzystywać tego przeciwko mnie teraz. I jak jest krótki deadline, to już w ogóle najlepiej, bo ja wtedy nie mam czasu na myślenie, na stresowanie się, na zastanawiają się, a co, jak to nie pójdzie, tak? I tak trochę właśnie wyglądało z tymi moimi pierwszymi występami.
I właśnie po tych pierwszych występach ludzie zaangażowani w te występy stwierdzili, że ona ogarnia rzeczywiście, zarówno jako osoba na backstage’u, jako osoba na scenie.

AH: Co to znaczy ogarnia?

Marta: Ogarnia? Na scenie pamiętam, że pierwsze takie uwagi, jakie usłyszałam gdzieś tam z bloku od bardziej doświadczonych kolegów i koleżanek z branży, to było to, że się dobrze ruszam.
Ja o tym nie wiedziałam wtedy, naprawdę, nie miałam pojęcia. Ja dopiero teraz, kiedy sam ona jednak dużo uczę, ja rozumiem, o co im chodziło. No bo ja też teraz patrzę na osoby i ja widzę, ej… ona się serio dobrze rusza. Tak jakby, że serio jest powyżej tej średniej. Więc wtedy nie miałam pojęcia, o co im chodzi. Byłam takie, ok, ja się po prostu ruszam, jakby ja tak rozkładam ręce na bok i tyle. A teraz już rozumiem. Więc na przykład tego typu rzeczy. Poza mną jestem bardzo obowiązkową osobą, bardzo sumienną. Tak bardzo, bardzo, bardzo sumienną, aż do bólu czasami. Więc jak obiecam, że coś zrobię, to ja to zrobię. Ja nie zapominam na przykład rzeczy na występy.
Nigdy nie miałam sytuacji, że zapomniałam na przykład elementu stroju, a znam mnóstwo osób, które tak robiły. Jestem na czasem, na ogół nawet i przed czasem, odpowiadam na wiadomości, tak, więc to są takie rzeczy, które też się w tej pracy bardzo przydają, bo fajnie jest pracować z kimś, na kogo możesz liczyć, tak, to jednak daje jakieś poczucie bezpieczeństwa. No i z takimi osobami się często chętnie pracuje, więc tutaj na przykład też jest mój plus, więc tak, myślę, że głównie tego typu aspekty mojej osoby.
No i wracając jeszcze do tych występów, opowiadaj dalej, jak tam to było. Jak ja zaczęłam. No właśnie, bo to jest trochę kwestia środowiska cyrkowego, tego współczesnego. To są naprawdę strasznie fajni ludzie. To są naprawdę strasznie fajni ludzie, którzy się chętniej dzielą, którzy się lubią razem bawić.

AH:To się kojarzy z taką trupą osób, które gdzieś wyjeżdżają po prostu na jakiegoś takiego tripa po Europie i się po prostu dobrze bawią i dobrze ze sobą czują.

Marta: Tak, myślę, że jak już ktoś wyjeżdża na takiego tripa, no to musi się ze sobą dobrze dogadywać, no bo często jak się wyjeżdża na jakiś dłuższy projekt albo nawet na krótszy, tak, nawet na jeden występ, które się kończy późno w nocy, no to co, jesteśmy zmęczeni, jesteśmy niewyspani, często głodni, tak? Może coś nas boli, no i musimy się ze sobą dogadywać, więc jeśli ktoś nie radzi sobie w takich sytuacjach, to myślę, że też prędko odpada po prostu. Więc tak, więc to są po prostu bardzo sympatyczni ludzie i samo to środowisko trochę uzależnia w pewien sposób. I myślę, że w dużej mierze przez to się wkręciłam coraz bardziej, tak? Też w sumie zaczęłam od razu od organizacji wydarzeń, bo właśnie ta ekipa, z którą występowałam na początku, ona też…
organizowała jeden z takich festiwali. Ja dzięki temu, dzięki nim tak jakby weszłam już do tej grupy ludzi, która nie tylko jeździ na festiwale i ogląda, ale tej, która robi. I myślę, że to było dla mnie takie przeskoczenie pewnego etapu. Miałam po prostu szczęście, tak szczerze mówiąc. Miałam po prostu szczęście, że trafiłam do tych ludzi.
I to ułatwiło mi, myślę, gdzieś tam dalsze działanie, bo od nich się dowiedziałam, że jest też taki festiwal i stwierdziłam, że tam też pojadę. I w każde kolejne miejsce dowiaduję się o każdym kolejnym wydarzeniu, o każdej kolejnej ekipie, o każdym kolejnym projekcie, a że ja bardzo lubię jeździć, również prywatnie.
Starałam się korzystać z tych okazji i po prostu poszerzać gdzieś tam swój światopogląd, taką swoją mapę w ogóle, tego co się dzieje i co w ogóle można robić.

Oglądajmy występy innych – to nas rozwija

Teraz jeszcze jedna porada, którą bym dała bardzo, bardzo ważna osobie, która chce występować, żeby oglądała jak najwięcej występów. I myślę, że tego w ogóle bardzo brakuje. Jak tak rozmawiam z ludźmi, również z młodzieżą, która jeździ na zawody aerialowe, mało kto ogląda występy. I strasznie mnie to dziwi, bardzo mnie to dziwi. No właśnie, bo…
Jak oglądamy różne występy, przeróżne, to bardzo nas otwiera, to bardzo dużo nas uczy. Myślę, że to też jest super ważne i to właśnie mocno poszerzyła mu światopogląd i również to, co można robić na scenie. Ja się wtedy dowiedziałam, że aha, że te występy nie muszą wyglądać tylko w taki sposób, ale mogą też w taki, albo w jeszcze inny, albo w jeszcze inny. To działa inaczej, kiedy…
Świadomie wybieramy, ok, to ja z tej całej puli wybieram sobie takie coś, bo mi się to podoba, albo ja się w tym czuję, ja tak chcę. Albo na przykład wybieram sobie, że ok, to mi nie leży, ale akurat na ten projekt by pasowało, to no dobra, niech będzie. To jest taka świadomość zupełnie inna. No i właśnie wracając, tak od grupy do grupy, gdzieś tam od miejsca do miejsca, do projektu.
Zaraz więcej występowałam. W pewnym momencie właśnie już przeszłam do występów bardziej aerialowych. No i też się bardzo wkręciłam, tak? Bo środowisko cyrkowe właśnie, to są zarówno żonglerzy, zarówno akrobaci, zarówno aerialiści, jeszcze różne inne dyscypliny. I przez to ta wymiana jest bardzo duża. Bo na przykład, jak teraz patrzę na środowisko aerialowe, to przykładowo są zawody.
Jeśli to jest jedyne miejsce, na które ktoś jeździ, no to widzi tylko arealistów. Ja na przykład jestem ogromną fanką, wiem, że na niektórych zawodach też to się dzieje. Są tak zwane kategorie varieté albo open. I mega się cieszę, że takie coś powstaje, bo nawet osoby, które przyjeżdżają na zawody, też mogą zobaczyć coś innego, też się mogą zainspirować tym. Mogą zobaczyć, ej, a jak to działa w innych dziedzinach. Nawet jeśli to będzie, nie wiem, pięć występów na…
dwieście aerialowych, no to wciąż uważam, że to wnosi ogromną wartość właśnie, no i bardzo urozmaite to, co można doświadczyć na takich zawodach. I właśnie wracając przy to występów, no ja też od razu tak naprawdę występowałam za pieniądzem, mówiąc prosto. Owszem na początku to były dość małe pieniądze, ale dało mi to jednak takie poczucie, że to jest coś warte, że to jest praca, jak każda inna, że poświęcam czas na coś, przygotowuję się, a potem to sprzedaję.
I myślę, że też mi to dało właśnie, zwłaszcza, że jak mówię, nie mam środowisku typu rodzina czy tam tacy pierwsi znajomi, osób, które się zajmują takimi wolnymi zawodami artystycznymi albo sportowymi, więc no ja właśnie dzięki poznaniu tych wszystkich ludzi na festiwalach cyrkowych tam się dowiedziałam, że tak w ogóle można żyć.
I dzięki temu mogą potem podjąć taką decyzję, ok, to ja chcę tę stronę. I też takim, no, myślę, że z momentem zwrotnym jednak była u mnie pandemia, bo myślę, że w moim środowisku było dużo osób, które tak jedną nogą były w cyrku, a drugą w czymś innym. I ja tak samo, bo ja ogólnie z wówczas jestem tłumaczką, zajmuję się tłumaczeniami z języka angielskiego i niemieckiego. W sumie już się nie zajmuję, tak, bo zajmuję się już teraz cyrkiem. Ja w trakcie pandemii stwierdziłam, ok, fajnie.
ale ja chcę robić cyrk, bo zostało mi to odebrane jednak siłą rzeczy przez sytuację, jaką była na świecie. i stwierdziłam, dobra, życie jest za krótkie, żeby robić coś, czego się nie znosi i spróbuję chociaż, tak, może nie wyjdzie, ale spróbuję i o dziwo wychodzi, tak, coraz lepiej. I wiadomo, że to jest droga, tak, i wciąż jeszcze pozmieniałabym wiele rzeczy gdzieś tam w swojej karierze obecnie, no ale też się bardzo cieszę, że spróbowałam jednak, że sobie dałam w ogóle szansę, bo tak szczerze, jak się zastanawiałam, chyba nawet ostatnio, to myślałam, że ja sama nigdy do końca nie wierzyłam.
że mi wyjdzie. Więc to może zabrzmi trochę dziwnie, albo trochę smutno nawet, ale właśnie ja nigdy nie wierzyłam, że ja mogę odnieść tym jakiś sukces, ale to tak strasznie kochałam robić, że po prostu robiłam dalej. Tak jakby nie mogłam się powstrzymać przed robieniem tego. Trochę tak wyglądało. No ja się bardzo cieszę, w jaką stronę poszła w ogóle moja ścieżka kariery. Co ciekawe, również znajomości innych typów, w moim wypadku języki.
bardzo mi w tym pomagają, no bo dzięki temu, że płynnie mówię po niemiecku, mogę robić właśnie wszystkie projekty w Niemczech. I ogólnie polecam również uczynienie się języku właśnie jako rozwój kariery zawodowej, no bo znowu w cyrku się bardzo dużo jeździ. Ja się robię dużo międzynarodowych projektów i im więcej języków znamy, tym lepiej. Naprawdę, tym lepiej dla nas. Piękna droga i piękna decyzja twoja. Straszne było, ale tak, ale warto. Co oznacza dla ciebie sukces w życiu artystycznym? Myślę, że już troszkę odpowiedziałaś chyba na to pytanie. Myślę, że w tym momencie, bo to też się zmienia, definicja też się zmienia.
W tym momencie myślę, że sukcesem dla mnie jest to, że jestem w stanie utrzymać się na spoko poziomie z cyrku ogólnie, z projektów cyrkowych. Wcześniej myślę, że… Takim synonimem sukcesu właśnie dla mnie były bardziej wygrane konkursy, wyjeżdżanie za granicę na jakieś projekty, występy na konkretnych imprezach, festiwalach. I ogólnie wciąż cieszę się, że to robiłam, ale właśnie obecnie moje definicja sukcesu przepłynęła w trochę inną stronę. I dalej myślę, że teraz się będzie też wciąż zmieniała i obecnie sukcesem dla mnie będzie w przyszłości, jak na przykład będę miała więcej występów konkretnego typu.
iść w tę stronę. zobaczymy, co z tym wyjdzie. Proszę o otrzymanie kciuków.

AH: Będziemy ściskać kciuki. A powiedz mi, była jeszcze sytuacja, gdzie oglądałaś swoich podopiecznych, tak? Jak występują, bo też przygotowujesz do występu.

Marta: Tak, ja właśnie bardzo dużo pracuję z dziećmi i z młodzieżą. Przygotowuję przeróżne występy. Są różne sytuacje, różne właśnie projekty. Czasami jest więcej czasu, czasami mniej. Czasami jest taka dziedzina, czasami jest inna dziedzina. Czasami te osoby mają gdzieś szersze doświadczenie. W tworzeniu występów czasami jest to mniejsze doświadczenie.
więc to też trzeba inaczej poprowadzić. Taki występ, który w tym roku miałam naprawdę przyjemność obejrzeć, to była choreografia, którą stworzyłam dla grupy tanecznej, to się nazywa w ogóle Rewia Dziecięca Sylaba. Dziecięca z nazwą, że tak, dzieci również tam są, ale ja tam pracuję właśnie choreograficznie z takimi już nastolatkami, więc to już bardziej jak dorośli. I właśnie, i z Rewią Sylaba pracuję w taki sposób, że tworzę dla nich grupowe układy na hula-hopy. I co jest specyficzne tutaj to to, że jakbym pracowała z kimś, kto rzeczywiście zna się na tej dziedzinie, trenuje regularnie, no to bym podeszła w taki bardziej tradycyjny sposób, czyli mówiąc po prostu skupiałabym się na trikach takich klasycznych, albo nawet nie klasycznych, no ale takim podejściu trikowym. A tutaj mam grupę tancerek. Oni już pracowały z mną kilka razy, to byłam np. opus letni, więc nie mogę od nich wymagać takich umiejętności technicznych, jak od kogoś, kto trenuje regularnie, ale z drugiej strony one mają niesamowite możliwości techniczne, jako tancerki. To jest świetne przygotowanie fizyczne, one bardzo długo pracują, mają niesamowite wyczucie rytmu. Praca właśnie z tą grupą…
otworzyła mi zupełnie inną przygródkę w głowie na temat tego, jak ja mogę tworzyć występy. Bardzo, bardzo lubię tworzyć właśnie występy dla sylaby i w tym roku miałam przyjemność tworzyć dla nich właśnie jeden taki występ z nimi tak naprawdę. Później zobaczyć na gali jubileuszowej sylaby, ponieważ w tym roku miała okrągło urodziny. Obejrzyłam właśnie to na scenie po raz pierwszy i powiem szczerze, że byłam super dumna, że mało kiedy się tak cieszę. Ja ze swoich sukcesów się tak nie cieszę, jak z cudzych, naprawdę.
Ciesz się po pierwsze, że miała właśnie możliwość odkrycia takiej formy pracy. No i poza tym dziewczyny są super. Więc naprawdę dały czadu i to pięknie wyglądało. Serce rośnie, jak się potem to ogląda, nie? Tak, naprawdę. Serio, duma mnie rozpierała, naprawdę. Więc myślę, że tutaj też się spełniasz na tym polu. Jest tyle w ogóle dróg, gdzie eksplorujesz i to jest mega, mega inspirujące. Naprawdę więcej takich projektów poproszę. Serio, mówię prawdę teraz. Więcej takich projektów.

AH: A jeszcze nie powiedziałaś, jak zostałaś abażurem.

Marta: A jak zostałam abażurem, dobra, to już powiem w ogóle o co chodzi z abażurem. To jest taki żart wewnętrzny właśnie z konkursu Cyrkulacje w Lublinie. No bo na konkursie już ostatniego dnia, kiedy są wręczane nagrody, ktoś musi podawać nagrody tym osobom z jury, które wygłaszają węg.
No i te osoby na tym konkursie, to są nogą trzy kobiety, mają sukienki, takie złote sukienki z plisowanego materiału, który wygląda jak abażur lampy po prostu. Ekipa sobie tam żartobliwie nazywała właśnie, że ta funkcja tej kobiety, która podaje nagrodę tej hostessy, że to jest abażur. Tam się nie używa po prostu nazwy hostessa, czy jakiejś innej, tylko a kto będzie w tym roku abażurem?
lubię jeździć do Lublina, oglądać ten konkurs i poza tym od razu po konkursie zostawałam w Lublinie, bo robiłam projekt z Fundacji Sztukmistrze. No byłam na miejscu i mnie zwerbowano. Było dosłownie takie, Marta, a chcesz być jutro abażurem? Ja stwierdziłam, kurczę, no… taka okazja, jedna jedyna w życiu, no jasne, że tak. Więc ja i również dwie zwerbowane, no szybko bardzo, koleżanki, zostałyśmy w tym roku abażurami i jak mówię, jest to bardzo zaszczytna funkcja.

AH: Jeszcze tak mi się kojarzy, bo jest abażur, a często mówią, że jak występuje się tak na wysokości, kręcąc się szybko, że jest się żyrandolem, więc żyrandolem chyba też byłaś, prawda?

Marta: Tak, nie akurat wtedy, ale tak, ale kiedyś byłam.

AH: A powiedz mi jeszcze o Twoich warsztatach, jeśli chodzi o hula hopy. Jak to wygląda, jak organizujesz takie warsztaty? Czy to w ogóle można przyjść do Ciebie od zera totalnie, czy to muszą być osoby, które już miały w ogóle styczność?

Marta: To zależy od wydarzenia tak naprawdę, bo na ogół piszemy, jaki to jest poziom. Jeśli to jest poziom open na przykład, albo dopoczątkująco to jak najbardziej osoby, które dopiero zaczynają, są mile widziane. Jeśli to jest kontynuacja, no to już dobrze byłoby mieć wcześniejsze doświadczenie. Jeśli ktoś chciałby zacząć, to polecałabym chyba najbardziej albo pojechanie na festiwal, gdzie też można po prostu poznać ludzi i dużo się właśnie tak uczy na festiwal, jeżeli podchodzi do kogoś i pyta, ej.
widzę, że robisz to i tamto, czy możesz mi pokazać, jak to się robi, bo ja zaczynam. I mnóstwo osób, które są profesjonalistami właśnie tak zaczynały, również ja. I to mnie właśnie nauczyło poproszenie o pomoc, to jest fascynujące, jak to rozwinęło mnie jedności miękkie. Albo ewentualnie druga opcja jest pójść na zajęcia prywatne, bo wtedy na zajęciach prywatnych możemy się nauczyć takich absolutnych podstaw, które już nam pozwolą potem pójść dalej. Bo oczywiście mamy też w internecie tutoriale, jest też trochę tutoriali polskich, w języku polskim z hula-hopami. Ja tam już miałam dosłownie kilka…
na TikToka, ale też są starsze przygotowane przez moje koleżanki z branży sprzed iluś tam lat na YouTubie, więc też zachęcam, żeby tam sobie zajrzeć. A potem właśnie, jak już chodzi o podstawowe triki umiemy, no to już potem można sobie kombinować dalej na jakichś bardziej zaawansowanych wydarzeniach. Czyli masz hula-hopy i wiszące hula-hopy potem? Tak, trochę tak. No właśnie na początku robiłam dużo kółek. To były głównie kółka, tak, albo wiszące, albo no nie wiszące. No ale teraz to się właśnie przerodziło w takie, no w inne, już nie kółkowe sprzęty. Jasne.

AH: A powiedz mi, jakie są Twoje plany na ten rok? Jakie warsztaty, jakie wydarzenia planujesz, na co zapraszasz?


To samy styczeń i styczeń jest takim momentem dogadywania jeszcze wielu projektów. Więc na przykład teraz bardzo mam dużo zapytań, kiedy mam tam czas, a kiedy mam termin, albo właśnie ja wychodzę w końcu z zapytaniami. To jest moment właśnie na robienie wielu spotkań organizacyjnych. Na przykład teraz w poniedziałek będę miała najbliższe dotyczące kilku wydarzeń tutaj we Wrocławiu.

AH: Bo na co dzień jesteś we Wrocławiu, prawda?

Marta: Tak, mieszkam w Wrocławiu.
Ciężko mi jeszcze w tym momencie powiedzieć, co się będzie działo. No na pewno tak, z robienia kolektywy, performatywy, organizujemy właśnie Work in Progress, organizujemy również Variete, prawdopodobnie dwie edycje oraz treningi otwarte. To jest właśnie fajna okazja, żeby się zapoznać z jakimiś nowymi sprzętami. Moim planem osobiście jest również założenie fundacji w tym roku. To również jest taki jakby plan na najbliższe miesiące. Fundacja będzie się zajmowała niespodzianka cyrkiem, tak, kto by się spodziewał. 🙂
Więc to są takie główne plany. Poznam, jak mówiłam, pracuję nad kilkoma występami. Aplikuję też regularnie właśnie na różne wydarzenia, tak żeby tam wystąpić, albo współpracować z nimi w inny sposób. Dalej też będę jeździć do Niemiec na różne projekty edukacyjne i tam też na części z nich bardzo bym chciała przejść do produkcji, właśnie z edukacji, do organizacji tych projektów. Bardzo bym chciała, żeby to wyszło, ponieważ już kilka miesięcy temu zaczęłam pełnić funkcję sekretarza w takiej międzynarodowej fundacji.
która zajmuje się organizacją największego festiwalu cyrkowego w Europie. Ten festiwal nazywa się European Juggling Convention, czyli Europejska Konwencja Żonglerska. Jest to o tyle ciekawy festiwal, że co roku odbywa się w innym kraju. To jest taki wędrujący festiwal, więc co roku ekipa jest inna. No ale żeby właśnie zapewnić ciągłość tego festiwalu i komunikować z całej te wszystkie ekipy, to potrzebna jest ta fundacja, która się nazywa European Juggling Association z kolei, czyli w skrócie ja. No i właśnie od pewnego czasu tam działam. Na początku byłam tzw. polskim reprezentantem, takim posłem można powiedzieć z Polski. A później zostałam właśnie po tych dwóch latach sekretarzem, czyli jestem takiej świętej trójcy, można powiedzieć, tej fundacji. No i w tym roku pierwszy raz pojadę właśnie w festiwal pełniąc…
funkcje, czyli moja rola tam też nieco zmieni. Ciekawa jestem, jak to wyjdzie, bo na pewno będę miała więcej tak zwanych czynności administracyjnych, a mniej siedzenia ze znajomymi, po prostu gadania albo ćwiczenia. No ale też bardzo na to cieszę, bo to jest coś nowego, taki sposób, że właśnie mogę nauczyć się czegoś nowego, poznać nowych ludzi, zobaczyć w ogóle ten festiwal od innej strony.

AH: Super. A kiedy odpoczywasz? Czy są takie momenty, kiedy nie wchodzisz na żaden rekwizyt albo nie szykujesz występów?

Marta: Tak, tak szczerze mówię teraz całkiem poważnie.
I długo miałam z tym problem. I myślę, że jak wiele osób w tym środowisku, czy performerów, czy sportowców, no jest w nas taki pęd, że jeszcze, że jeszcze więcej, że jeszcze tego się nauczę, jeszcze tego spróbuję. I długo miałam problem z odpoczywaniem, ale na szczęście od kilku lat już mi się to powoli zaczyna udawać. Do tego stopnia, że w zeszłym roku miałam dużo momentów, kiedy stwierdzałam, ok, to mam w końcu ten czas wolny i co teraz?

AH: Co dalej robić ze swoim życiem?

Odpoczynek i regeneracja. Czas wolny

Co się robi z czasem wolnym, tak?
Więc teraz skupiam się dużo przede wszystkim na drabieniu zaległości ze znajomymi, z rodziną. W ogóle na poznawaniu troszkę nowych ludzi, korzystaniu z takich towarzyskich aspektów. Dziś na przykład jedna impreza rodzinowa do kolegi, również cyrkowca zresztą. Poza tym, może to zabrzmi zabawnie, ale przez to, że ja bardzo dużo podróżuję, naprawdę gigantyczną część roku spędzam poza domem. Myślę, że jak powiem, że jest to przynajmniej połowa roku, to będzie prawda. To bardzo się cieszę, jak jestem w domu. Jak jestem w domu, to jest tylko…
taką totalną kurą domową. Gotuję, sprzątam. W moim ukochanym hobby jest pranie na przykład. Festiwal prania. Dokładnie, bardzo często. Na przykład w tym roku tej zimy pierwszy raz przezdobiłam sobie dom na święta, ale także serio porozwieszałam jakieś tam gwiazdki tu i tam i miałam ścierka kuchenów, jamniki w czapkach świątecznych, dokładnie. Więc to jest dla mnie taki trochę nowy aspekt życia tak naprawdę.
No i poza tym wracam do czytania, bo trochę przed moją poprzednią pracę, czyli właśnie tłumaczenia, których robiłam w trakcie pandemii bardzo dużo. Trochę mi się odechciało czytać, niestety, bo moja praca polegała na czytaniu i pisaniu. Twoja zresztą też, o ile pamiętam, tak w dużej mierze na tym polega. No i straciłam po prostu do tego chęć trochę. A teraz powoli zaczynam wracać i też staram się trochę inne podejście przyjąć, bo kiedyś wolałam siąść na kilka godzin, zniknąć z książką.
Ale teraz rzadko kiedy mam parę godzin, żeby się zniknąć z książką, więc staram się raczej siąść na 15 minut i jak przeczytam parę stron, to już jest sukces. I widzę, że ta książka idzie do przodu, rzeczywiście. Ja sobie robię takie właśnie przerwy w ciągu dnia, gdzie tam dam radę je wcisnąć. Ja mam już sobie takie frustracje, bo ja nie mam kiedy czytać, bo trochę chociaż czytam. Więc tak, więc właśnie obecnie czytam na przykład książkę właśnie o specjalistach i o tak zwanych generalistach. Jak to się różni, czym to się różni.
czy to jest dobre, czy to jest złe, w ogóle z czego to wynika i tak jakby uważam, że to jest bardzo istotny temat, szczególnie w tej mojej pracy, gdzie też jest takie trochę rozdzielenie, no bo jedni uważają, że najlepiej jest zająć się jedną dziedziną, no i być totalnym wymiataczem.
Inni z kolei twierdzą, że dużo więcej możliwości nam daje i koniec końców, tak jakby lądujemy lepiej, jak próbujemy różne rzeczy, czyli mamy różne dziedziny, na nie aż tak wysokim poziomie, powiedzmy sobie wprost, bo jednak musimy to nasz raz podzielić na kilka dziedzin, a nie skupić się wyłącznie na jednej, ale że koniec końców daje nam to więcej. Nie wiem, w sensie, no ja jestem raczej, mam raczej to drugie podejście, bo raczej lubię robić różne rzeczy, dwa, że moja kariera poszła w taką stronę, że…
Po prostu łatwiej jest mi mieć dużo różnych umiejętności, je wykorzystywać, niż mieć tylko jedną. No ale też są osoby, które odnoszą gigantyczny sukces właśnie specjalizując się w tej swojej jednej dziedzinie. Ja na początku też wiele razy słyszałam, że o, musisz się poświęcić jednej dziedzinie, bo tylko wtedy coś tam osiągniesz.

Ja strasznie długo się ze sobą biłam, no bo co jak ja chcę robić kilka rzeczy, tak? A jak ja lubię to i tamto, bo na przykład ja zawsze bardzo lubiłam języki obce, to jest dla mnie świetna rozrywka. No i co jak ja chcę też tego trochę robić, a nie tylko trenować, tak? Albo co jak ja chcę trenować to i tamto, a nie tylko to, albo tylko tamto. Więc no, jest to u mnie aktualny temat, ale też wiem, że u wielu innych ludzi w tej branży również.

Wszystko albo nic?

AH: Ja też właśnie zawsze miałam z tym problem, że tutaj niby sport, tutaj pisanie, dużo różnych dyscyplin, po prostu taki multi…Multisport, że tak powiem. I też wiele rzeczy wiem, że nigdy tak jakby nie osiągnę takiego poziomu, jak bym chciała, ale daje mi satysfakcję, że mogę być blisko tego, blisko tego tematu, blisko tej dziedziny. Nawet to, że tutaj z tobą rozmawiam, to też mi daje taką mega fajną energię, bo wiem, że nigdy powiedzmy nie będę jakimś super wymiataczem, ale bardzo lubię być blisko w ogóle tematu, który mnie interesuje, mimo że sama na przykład nie występuje, czy tam nie mam jakiegoś super poziomu. A wiem, że wiele osób właśnie trochę się załamuje z tego powodu, że na przykład wie, że jest już w takim wieku albo ma jakieś ograniczenia, czy to w ciele, czy w czasie, że już wiele rzeczy nie osiągnie i bardzo podupada motywacyjnie, już na przykład nie chce w ogóle się rozwijać albo szuka innej dziedziny, w której mogłaby się spełnić. U mnie jest tak, że mimo, że na przykład nie mogę czynnie czegoś robić, to lubię być obok, lubię właśnie o tym się dowiedzieć.
teoretycznie albo przez rozmowę, mimo, że nie mogę tak jakby fizycznie uczestniczyć, czy czegoś sobą reprezentować, jak to niektórzy mówią, że co ty sobą reprezentujesz tutaj, nie? No, ale często taką tendencję, że albo wszystko, albo nic. Albo ja będę mistrzem w tej dziedzinie i tutaj będę wymiatać i właśnie tylko to i będę numer jeden, albo nara, nie? Nie robię nic w tej… Gdzieś myślę, że trzeba znaleźć coś pomiędzy.

Marta: Tak, raz, że pomiędzy, ale dwa, że też to jest swoją niszę.
Tak bym to określiła, no bo ok, no przykładowo, ja też nie trenowałam gimnastyki od piątego roku życia, nie mam takich możliwości fizycznych jak wiele osób, które znam, z którymi pracuję, które trenowały tę gimnastykę artystyczną albo inną od któregoś tam roku życia, tak? I są rzeczy, których ja już nie przejdę, zdaję sobie z tego sprawę, jest wiele rzeczy, które mogę nadrobić i to mnie bardzo cieszy, taki pracuję nad tym, wciąż widzę postęp, co mnie bardzo motywuje.
Ale wiem, że pewne rzeczy po prostu nie osiągnę, albo zajmie mi to dużo dłużej i jeszcze muszę na to popracować, one to już mają. Co więcej, mają to dwóch, wielu, wielu lat, nad sobie nie znają z tego sprawy. No ale z drugiej strony… To, od jakiej ja strony weszłam, daje mi też inne spojrzenie i to mi daje właśnie inne takie supermoce, tak bym to określiła, które właśnie pomagają mi, czy to, nie wiem, w sprzedaży występów, czy to w tworzeniu występów, czy ogólnie w robieniu różnego rodzaju projektów, tak, przeróżnych. No bo okej, no jak mówię, nie miałam tego trenera, który by mi cisnął sok szpagatów.
ale poznałam ludzi, którzy mnie nauczyli organizacji wydarzeń i ja teraz to mogę robić, a wiele osób nie może tego robić, albo przynajmniej jeszcze nie wie, albo się po prostu musi tego nauczyć, tak? A to też są opcje, to jest dla mnie też coś, co ja uwielbiam robić, więc no zawsze jest coś za coś, tak myślę.

AH: Mhm, to prawda. A jakbyś miała określić u siebie jakiś taki słaby punkt, który wiedziałaś, że musisz na to jak najwięcej czasu poświęcić, żeby nadrobić na przykład? Było coś takiego u ciebie, czy raczej tak?

Słabe punkty

No u mnie to jest siła zdecydowanie.
U mnie to jest siła, szczególnie takie dolne partie brzucha. I co jest ciekawe, strasznie mnie to wkurzało, gdzieś tam dalej mam sobie taką irytację, jak o tym myślę, że ja bardzo długo, do wieku około 25 lat nie wiedziałam, że miałam wadę postawy. Właśnie związaną z tym obszarem i przez to miałam takie słabe brzuch i ciężko było mi to nadrobić. I dopiero jak przy okazji jakiejś wizyty u fizjoterapeuty, związane z czymś zupełnie innym, chyba z nogą miałam wtedy problem.
Ten fizjo tak na mnie spojrzał, no Pani ma wadę postawy. Tak rzucił po prostu od niechcenia, tak? Ja powiedziałam, ale o co w ogóle chodzi, tak? No i się okazało, że no właśnie, bo to jest wada postawy, którą ma również moja mama, moja babcia, tak? Więc… Nikt nie wiedział, że coś jest nie tak, no bo tak po prostu mamy. Ja też chodziłam jako dziecko na wszystkie bilanse i tak dalej, no od kiedy trenuję też mam kontakt z rekwizytem regularnym i nikt mi nigdy o tym nie powiedział i jestem strasznie zła z tego powodu, bo gdybym zaczęłam tam pracować dużo wcześniej, no to po prostu by mogła to nadrobić.
A tak to się bardzo długo właśnie szarpałam z takimi elementami, no a nie oszukujmy się w realach, dużo trzeba ogólnie siły brzucha. Sprawiła mi to ogromną trudność, no i dopiero od kiedy o tym się dowiedziałam te parę lat temu, no to mogłam nad tym tak świadomie zacząć pracować. No i bardzo dużo mi to zmieniło, no co tu mogę tłumaczyć, tak? Wiadomo, że tutaj brzuch wpływa na mnóstwo elementów takich ogólnie, takie no zdrowie, tak? To jak zdrowe te elementy wykonujemy.
naszego organizmu i dalej wiem, że jeszcze to nie jest koniec tej mojej pracy, ale no widzę bardzo dużo różnice. Kurczę, czyli taka diagnostyka bardzo ważna, nie? Dokładnie, ale mówię, taka niby podstawowa się mogłoby wydawać, nie? No a gdzieś tam to przeszło niestety w systemie.

AH: Tak, a potem jest taka złość, dlaczego nikt mi wcześniej o tym nie powiedział? I to jeszcze jak mówisz, że od niechcenia rzucone, no to tym bardziej takie…

Ja nie wiem, czy on zakładał, że to takie oczywiste, że wszyscy wiedzą, że ja wiem, no nie wiem.
Dlatego też tak ważne, jak przychodzimy na trening ariel, żeby wiedzieć, jak robić coś prawidłowo technicznie, bo często sobie taką wadę postawię, albo pogłębiamy, albo właśnie nie zdajemy sobie sprawy, że coś tam się źle dzieje. Tak, dokładnie. Na przykład też często jest nawet na zajęcia, ktoś pracuje dużo z dziećmi. Po zajęcie przychodzi rodzic, no i się pyta, no fajnie, wszystko piękne, mi się podoba, ale dlaczego tak długo ćwiczymy przed wyjściem na te szarfe albo naokoła, nie?
Ja mówię, że najpierw musimy się tam porozgrzewać, potem wzmacnianie jeszcze jest, rozciąganie itd. No i taki niezadowolony ten rodzic. Nie byłam, bo chciałam, żeby ta godzina to była na szarfach. No i nie rozumieją po prostu ludzie, że zanim się wlezie na tę szarfę, to trzeba jeszcze mieć trochę siły na ziemi na przykład. I przygotować się ogólnie, no również technicznie do treningu w powietrzu. Więc no tak, to niestety trening w powietrzu zaczyna się na ziemi.

AH: Tak, to prawda, ale też takie stereotypy krążą. Przychodzimy na trening, to od razu najlepiej wskoczyć, nie? Na koło czy tam na szarfę i już robimy właśnie tak, jak mówicie. Dzieci oczekują, że 60…minut z zegarkiem w ręku, to tylko na tej szarfie, czy na inne rekwizycie.

A właśnie, jeśli chodzi o stereotypy, to powiedz mi, jak spotykasz jakieś nowe osoby, które totalnie niezwiązane ze środowiskiem, to co im mówisz, że robisz cyrk, a oni mówią, ale cyrk, czy jak to wygląda, powiedz?

Marta: To jest też dobry temat. Szczerze, przez długi czas unikałam mówienia nowopoznanym ludziom, czym się zajmuję zawodowo, albo właśnie zakrywałam się tą językową czojaś. Bo to wtedy tak poważnie, że a, to tu pani…
od tłumaczeń. Tak, tak, no. Więc mówiłam, że a jestem tłumaczką, koniec kropka. I nie mówiłam w ogóle o tej głównej tak naprawdę części mojego życia zawodowego. Dopiero jak tam czaiłam, że ktoś rzeczywiście jest w takiej miarę otwarty, to opowiadałam o tym. Najczęściej właśnie jednak jest tak, że jak ludzie słyszą cyrk, no to mają w głowie, tak jak mówiłaś wcześniej, że ten taki tradycyjny namiot, takie zwierzęta do tego i tak dalej. Dlatego staram się podobać, że zajmuję się cyrkiem współczesnym, no a wtedy…
ale pytania, co to w ogóle jest? Bo świadomość, znajomość tego tematu w Polsce bardzo rośnie, ale wciąż jest to niszowe. Musimy sobie zdawać z tego sprawę, że to jest niszowe, jeszcze długo będzie, ale cóż, jakoś to porusza się do przodu. Dlatego też mówię o tym, bo nawet młode osoby, które znały mnie długo, które wiedziały, czym ja się zajmuję, dopiero jak widziały mnie na scenie, na przykład z hula-hopami, dopiero potem reagowały, boże, ale to jest zupełnie inaczej.
A ja sobie to zupełnie inaczej wyobrażałam, bo na hulahopach to się kręci i tyle. I dopiero jak widziały te moje występy, to się orientowało, że aha, to… Okej, to ja nie robię takiego typowego cyrku, ja kojarzę z dzieciństwa, tak jak się tam szło z babcią, czy z mamą, czy z kimś tam się kupowało popcorn i się oglądało tego na ogół mało śmiesznego klauna. Bardziej strasznego. Tak, tylko że to też trochę inaczej wygląda. I tak szczerze mówiąc to też aktualny bardzo temat środowisku, czym jest ten cyrk współczesny, bo to są takie miękkie definicje bardzo. No i ja na przykład uważam, że ja często nie zajmuję się takim konkretnym.
cyrkiem współczesnym albo nowym cyrkiem. To jest też inna nazwa. Albo właśnie… Trochę co innego, znowu definicję tej, wkraczamy w ten świat. Często robię rzeczy, które są stosunkowo tradycyjne, ale odświeżone, odświeżone po prostu, tak, więc nawet jeśli te techniki gdzieś tam są podobne, to na przykład podejście do ich realizacji, charakter ruchu, jaki tam wykorzystuje, nawet kostiumy, czy muzyka, tak, czy niektóre narzędzia sceniczne, które wykorzystuje albo których nie wykorzystuje świadomie, no one zmieniają jednak ten obraz, taki koniec końców.
Czasami się śmiejemy ze znajomymi z branży, że zmienisz kostium, zmienisz muzykę, to już jakbyś zrobiła nowy numer tak naprawdę. Bo widz przeciętny nie porówna z całej pewnością do innych projektów, bo pewnych nawet nie zna. Ale trochę tak jest, że jak właśnie trochę unowocześnimy tę formę, taką zewnętrzną otoczkę, no to już publika to zupełnie inaczej odbiera. I to jest dla mnie też bardzo ciekawe i wokół tego staram się też dużo krążyć.

Wpadka podczas występu

AH: Ciekawe, a powiedz mi, czy zdarzyło Ci się zapomnieć w trakcie występu czegoś albo jakaś taka wpadka podczas występu? niekoniecznie z Twojej winy, ale na przykład ekipa dała ciała w jakiś sposób, czy nie zdarzyło się nic takiego?

Marta: Raczej nie mam problemów z zapamiętaniem układów, zdarzyło mi się to raz, dosłownie raz i trwało kilka sekund, ale bardzo mnie zaskoczyło. Tak, ale to była dosłownie czarna dziura, bo to był w ogóle układ, który jeszcze od lat robiłam i naprawdę leciałam go na autopilocie.
I w jednym momencie, tak jak mówisz, czarna dziura. I w ogóle, nie wiem, takie coś się dzieje, jak ja się nazywam, no ale szczęściem mówię po sekundzie, dwóch, bo to mi się wydawało, że to wieczność, ale tak naprawdę to była chwila. Sobie przypomniałam to dalej, no i robiłam dalej, tak, ale…
Ale ja byłam tak zaszokowana w ogóle tym wydarzeniem, że ja po występie musiałam o tym długo rozmawiać ze znajomymi, że no co tam się w ogóle wydarzyło. I nawet właśnie koleżanka, która też jest bardzo dobry hulahopistką, ona jest z Austrii akurat, widziała ten występ i powiedziała, że nie było widać. I ja wiedziałam, że jeśli ona powiedziała, że nie było widać, to znaczy, że naprawdę nie było widać, ale ja byłam tak przyjęta. Co ty tam przeżyłaś, to twoje. Więc dla mnie to był gigantyczny szok.

AH: Co czujesz na scenie, kiedy na przykład wiesz, że już robisz to któryś raz i czujesz się w tym dobra, że to właśnie leci już tak z automatu, ale też widzisz jak reaguje publika na przykład i jak w ogóle się czujesz będąc na scenie.

Mart: Też są różne rodzaje występów i też zależy na przykład wielkości sceny przykładowo, bo jak jest duża scena w dużej przestrzeni, to ja po prostu na przykład nie widzę publiki, nie widzę ich twarz nawet tych pierwszych rzędów i ja też często buduję…
występy tak, że w trakcie nie ma za bardzo czasu na brawa. Ja sobie zdaję z tego sprawę. Więc ja w trakcie występu nie mam pojęcia co publika myśli i dopiero na koniec się dowiaduję. Więc tak, więc to jest jedna taka sprawa. Druga sprawa jest taka, że jak widzę publikę, jaka jest akurat taka konstelacja, że jestem bliżej na tym samym poziomie, że nie ma tego podwieszenia sceny, tylko jest jeden poziom, który jest się z publiką albo nie ma jakiegoś oddzielenia i rzeczywiście widzę ich twarze.
To też jest bardzo ciekawe, bo na ogół jednak ludzie są zainteresowani. Jak już przyszli na jakiś występ, to na ogół chcą go obejrzeć. I to jest bardzo napędzające tak pozytywnie dla występujących. Widzimy, że ktoś się serio uśmiecha, że się cieszy z tego, albo że ma takie wow na twarzy wymalowane. No ale też są na przykład sytuacje w takim jednym spektaklu familijnym. No i jak to projekty familijne?
Głównie dla dzieci, ale ktoś musi te dzieci przeprowadzić, prawda? Czyli jest tam jakiś rodzic albo inny opiek. I też akurat tam często widzę w pierwszym rzędzie jakiegoś takiego znudzonego tatę, który wolałby być gdzie indziej. On pewnie wolał jakiś teraz mecz oglądać, no ale siedzi z tymi dziećmi. I kiedyś mi też bardzo bym się tym przyjmowała, że właśnie o Jezu, nie podoba mu się, o Jezu, to ja coś źle robię, a jestem nudna i tak dalej. A teraz się po prostu z tego śmieję. Po prostu już mam taki dystans, że…
No rozumiem, że to ta wola by być gdzie indziej, po prostu, tak, nie każdy się musi tym interesować, ale no właśnie bawi mi to teraz i też cieszę się, że doszłam do tego punktu, że już się nie stresuję aż tak strasznie występami, bo kiedyś miałam duży problem ze stresem. No takie dwie noce przed występem to nie spałam praktycznie, tak, i to było dla mnie normalne. I dość długo zajęło mi, dość długo, bardzo długo zajęło mi właśnie takie nauczenie się, jak sobie ze stresem radzić, takim stresem występowym. I teraz uważam, że jest fajnie, bo też się nauczyłam.
odróżnić taką mobilizację, która jest, no to jest też stres również, ale jednak jest pozytywna i mnie skupia, a nie takim stresem, że ręce mi się trzęsą, nie wiem jak się nazywam i o mi Boże, zaraz spadnę. Więc od kiedy właśnie nauczyłam się lepiej pracować ze stresem, no to też się lepiej bawię na scenie po prostu, a już w ogóle najfajniejsze jest to, o którym powiedziałaś, że już mam…
Już mam ułożony ten występ, już się go nauczyłam, już w sumie lecę z automatu albo chociaż pół automatu. To jest dla mnie takie miejsce, gdzie ja się naprawdę zaczynam bawić. bo ja w końcu zaczynam mieć przestrzeń na to, żeby nie myśleć, który trik jest kolejny i jaki krok mam zrobić kolejny, albo gdzie złapać, albo coś tam. Tylko ja w końcu mogę się poczuć swobodnie, mogę się właśnie trochę pobawić ruchem, mogę się pobawić mimiką trochę i to jest dla mnie chyba najfajniejsze.

AH: Możesz w tym popłynąć, a często masz tak, że czujesz takie flow, że jesteś po prostu tutaj jakby tylko ty i scena?

Marta: No właśnie, poprzednie lata mniej, bo dużo robiłam takich występów w ciągu…
Niech lat, które były, mówiąc, często jednorazowe, albo dosłownie kilkurazowe. No i to jest za mało, żeby dojść do tego punktu, że lecę z automatu. Nie było czasu się wkręcić. Tak, dokładnie. Więc jednak tam się ciągle musiałam skupiać na tym, ok, to co jest kolejne. Zwłaszcza, że teraz robię sporo na przykład duetów. Wtedy już w ogóle musimy się kontaktować z tą drugą osobą, musimy być na siebie wyczulone. Musimy patrzeć, czy ta druga osoba na przykład też się już dobrze zaplątała, może zrobić spad, czy jeszcze poczekać chwilę. Albo jeśli sobie bazujemy przykładowo, to czy ta osoba już jest…
gotowa w tym momencie. Więc jest dużo takiego skupiania się jednak na tej drugiej osobie. No i znowu, jeśli to by trwało dłużej, już ileś razy byśmy to wszystko wystawiały, no to wiadomo, że też byśmy pewnie doszły do momentu takiej większej zabawy. Ale właśnie nie ma kiedy, mówiąc wprost, nie ma czasu. Ale tak, ale znam takie momenty, no i bardzo je lubię. I to są chyba występy, które najprzyjemniej wspominam też swoją drogą, bo wtedy ja czuję, że dałam czadu.
I ja czuję, że to był dobry występ, nie? I naprawdę mam kilka takich w swojej głowie. No bardzo chciałabym właśnie do tego typu występów też wrócić.

AH: A co Cię inspiruje? Muzyka bardziej, czy bardziej, że zobaczysz jakiś kolor, strój? Jakąś sytuację? Jak to jest u Ciebie? Bo wiem, że wielu artystów na przykład mocno muzyka, że słyszą coś i oni już muszą do tego coś stworzyć. Też często miałam tak, że jak jakiś kawałek mi siedział, to ja szukałam, po prostu wertowałam w sieci, jaki arealista, jaki, nie wiem, tancerz, łyżwiarz że już do tej piosenki czy do tego utworu coś stworzył, żeby zobaczyć, jak on to zinterpretował na przykład.

Marta: Tak, mam też tak, często właśnie z muzyką mocno, z ruchem, jakby z czyimś ruchem, albo ze swoim ruchem, to też zaraz powiem, no raz, że właśnie oglądanie występów, są takie występy, które mnie bardzo zainspirowały, gdzieś tam wpłynęło na to, jak się w danym momencie życia ruszałam na scenie i na treningach oczywiście, ale też właśnie to, jak ja się w tym momencie czuję i tutaj też powiem, że parę lat temu właśnie miałam taki występ hola-hopowy, który bardzo lubiłam.
No i on był trochę inny również przez ten charakter ruchu, który rzeczywiście był dość nietypowy, bo gdzieś tam czerpałam trochę inspiracji z popingu, z lockingu, z tego typu nurtów. Ale teraz obecnie czuję, że ja się już tak nie ruszam. Ja oczywiście mogę dalej zrobić ten występ, tak, no bo to jest wciąż moja choreograf, który ja stworzyłam, mogę go wystawić, ale to już nie będzie to, takie mam wrażenie. I szukam teraz, a propos właśnie tych nowych występów, które tworzę, jak ja się teraz ruszam.
w jakim ja teraz, w tym momencie życia, co się dzieje, jakie ja słucham muzyki, bo też z tego wychodzę. No i na przykład, wtedy jak tworzyłam tamten występ, to było no takie, hmm, kiepska jestem w nazywaniu na nurtów muzycznych, szczerze mówiąc. No ale to były takie dość mocne, mocno rytmiczne utwory, też dużo elektroniki, często inspirowane też takimi wpływami folkorystycznymi, a obecnie słuchałam dużo mózgi klasycznej przykładowo. No i trochę ten locking, ciężko do tego fajna od niego wcisnąć, nie? Chociaż może się tak, kto wie. No mówię tak, trochę chcąc, trochę nie chcąc, zmierzam w tamtą stronę.
i zobaczę, co mi się z tego uda wyciągnąć. Ale mam z tym straszny problem, bo ja się ogólnie zawsze ruszałam tak sama z siebie bardzo klasycznie. I to też właśnie często słyszałam właśnie te uwagi od różnych osób, że się ładnie ruszam, że to właśnie był taki mocno klasyczny styl. I teraz do tego wróciłam. I jestem strasznie niezadowolona z tego powodu. Bo czuję, że to jest nudne, ale to już każdy widział. Ja w ogóle bym chciała znowu coś innego, jak przy tym poprzednim występie.
Poeksplorować coś nowego. Tak, dokładnie. A z drugiej strony czuję, że to nie jest ten moment. W tym momencie taki punkt, gdzie trochę utknęłam, no a stwierdziłam, dobra, jestem wychowana w pedagogice cyrku, gdzie jest takie podejście, że fajnie byłoby mieć idealne warunki, ale nigdy ich nie będzie, więc robimy to, co możemy, z tym, co mamy. Tak jest. Tak się postaram, jak najwięcej z tego wyciągnąć. Taka dewiza, robimy z tym, co mamy. To jest ciekawe też, że ta sztuka ewoluuje z człowiekiem, z tym, jak on dojrzewa, powiedzmy to.
co się dzieje w jego życiu, jakie emocje przeżywa, więc to jest mega ciekawe. A powiedz mi, czy są rzeczy, których się boisz w aerialach, czy to właśnie w występach? Jakieś elementy, których po prostu nie lubisz, albo się tak boisz, że aż cię paraliżują. Ja ogólnie nie lubię jakoś być strasznie wysoko, tak szczerze mówiąc. Nie mam potrzeby za bardzo. To sobie wybrałaś. Tak, dokładnie. I ogólnie ta wysokość, taka duża wysokość mnie stresuje jednak. Na ostatnim właśnie miałam taką serię występów, oczywiście na wysokości 7-8 metrów przykładowo na kole, bo na szarafie w ogóle bym tego nie odczuła, ale na kole odczuła mi to mocno. Byłam takie wrażenie, że no okej.
Na szarfie też mam jeszcze szansę się złapać. Nawet jeśli się płodzi in tak, to szarfa jest do samej ziemi, a kółko się kończy w pewnym momencie, a potem jest długi lot i podłoga. Więc tutaj właśnie mnie uczy robienia wyłącznie elementów, których jestem stuprocentowo pewna, albo nawet i bardziej.

AH: A chyba i tak jest stres wtedy, nie?

Jest tak, jest stres rzeczywiście. No, z całą pewnością boję się kontuzji, tak ogólnie rzecz biorąc, bo to jest moja praca i jak się kontuzję, to nie będę mogła pracować, czyli nie będę mogła zarabiać, tak? A jestem dorosną człowiekiem, który musi na siebie zarabiać. Więc nawet jak jestem na różnego rodzaju warsztatach, to widzę po sobie, że nie jestem pewna, czy chcę robić niektóre elementy, które są bardziej ryzykowne przykładowo, tak? I wychodzę z założenia, że ok, jeśli ja się naprawdę nie chcę tego…
no bo są elementy, które są ryzykowne, ale ja je chcę. Ja się ich nauczę. A jak ja jestem tak średnio leży, a w sumie to bym się mogło uszkodzić, to ja posiedzę. Rozsądnie. Tak, no bo szczerze mówiąc, mogłabym się tego nauczyć, fajnie by było, ale nie. Już też nie mam dziesięciu lat i ta kontuzja nie zagoje mi się tak prędko, jak u dzieci na przykład. I mimo tego, że jestem w dobrej formie, uważam, no to…
Nie, nie chcę ryzykować niektórych rzeczy po prostu. Więc myślę, że to jest taki największy strach, jaki gdzieś tam mam.

AH:A powiedz mi tak jeszcze z takich przyziemnych rzeczy, jak się zabezpieczasz? Na przykład co Ci dodaje otuchy, że nie wiem, że masz na przykład dobre ubezpieczenie, nie wiem, do sportów ekstremalnych? Albo, że właśnie w razie czego są jeszcze te tłumaczenia, albo jak sobie to w ogóle w głowie czasami rozkminiasz?


No to tak, no po pierwsze właśnie mam polisy, mam różne polisy, różne ubezpieczenia. Więc to jest jedno. Drugie no właśnie to, że mam jeszcze ten zapas w postaci tych języków, zarówno pracy tłumaczeniowej, jak i pracy lektorki, więc wiem, że też mogę robić w razie czego to.
Nie chcę, ale prawda jest taka, że mogłabym się zupełnie jakoś tym inaczej przebranżowić, póki nie będę musiała to wolę nie. Poza tym jeszcze to cała działalność dookoła, to była właśnie organizacja wydarzeń, tak, to też jest coś, co się rozwija. Docelowo, no bo też prawda jest taka, że nie pracuję się jako arialista do 65 roku życia, czy tam 60, tylko się kończę na ogół trochę wcześniej. No i już wtedy dobrze jest mieć co innego nagranego. No i ja też gdzieś tam, może nie do końca się już tak nastawiam na to, ale…
Te wszystkie działalności dookoła, typu chociażby produkcja wydarzeń, to już jest coś, co też docelowo będę robić w przyszłości, jak już skończę występy. Chociaż ja uważam, że jeszcze w ogóle występów nie zaczęłam, tak konkretnie się dopiero rozkręcam. Jeszcze potrzebuję trochę czasu. Więc tak, myślę, że właśnie po pierwsze te wszystkie ubezpieczenia, po drugie ta jedna noga gdzieś tam jednak to zabezpieczenie albo w zupełnie innej dziedzinie, albo w innych działaniach w tej dziedzinie. No i po trzecie taki po prostu…
zdrowy rozsądek, takie dbanie o swoje bezpieczeństwo typu sprawdzanie czy sprzęt jest dobrze podwieszony typu serio dogadanie się z technicznymi co tam się ma działać, w jaki sposób nierobienie na pałę elementów, których nie umiem robić No mówię, taki po prostu zdrowy rozsądek.

AH: Brzmi mądrze, brzmi rozsądnie. Podstawy, ale tak, dosłownie. Czasem wszystko mamy ograne, a i tak jest ten element ryzyka, nie? Mimo wszystko. Mimo, że materac, mimo, że wszystko przećwiczone i tak dalej, zawsze gdzieś tam jest tak z tyłu głowy, że coś może pójść nie tak, nie?

Marta: Tak, no bo zawsze może taka prawda. Pytanie właśnie, z czym my się dobrze czujemy.

AH: Tak pewnie też. Tak. Może masz coś, co chciałabyś…
jeszcze przekazać jakieś przesłanie dla tych, którzy marzą o scenie na przykład.

Marta: Żeby się odważyć, bo no ja na przykład długo właśnie się bałam występować na te wszystkie open stage’e i tak dalej i teraz widzę, jaki to był straszny błąd, bo ludzie tak naprawdę są jednak sympatyczni i naprawdę większość ludzi jest ciekawa tego, co się chce pokazać.
z taką otwartością do tego podchodzi i to nie jest taki totalny hejt, tak, o jakim często słyszymy szczególnie w Polsce, mam wrażenie. Więc właśnie, żeby po prostu spróbować, żeby się odważyć, żeby też porozmawiać potem z ludźmi po tych naszych występach, no bo ok, fajnie jest wystąpić, to jest jedno, ale dowiedzieć się, jak ten występ został odebrany…
To jest coś zupełnie innego. Kiedyś bezpośredni kontakt z widzami, taki werbalny też często jest super. I też właśnie zachęcam ludzi w ogóle do odzywania się do artystów, żeby powiedzieć, że ej, że to był super fajny występ, bo to może być jedno zdanie, a może naprawdę komuś zrobić dzień. No bo tak paradoksalnie często nie ma kontaktu właśnie z ludźmi, z widownią, z ludźmi po występie. Bo schodzi się na backstage, no i tyle. Bo się ucieka przed końcem imprezy, no bo nasza rola została już tutaj zakończona. Ludzie się bawią dalej, nie będziemy im przerywać.
Nie mam właśnie tej przestrzeni na rozmowę przy wielu występach, więc jak już jest przestrzeń, to fajnie uważam z niej skorzystać, żeby jakaś taka wymiana też była. Okej, myślę, że cenne to będzie i mega inspirujące.

AH: Dziękuję Ci bardzo za naszą rozmowę.

Marta: Ja dziękuję bardzo za zaproszenie.

Cieszę się, że się zgodziłaś mimo napiętego grafiku. Też wspominam naszego live’a na grupie Aeriel Hoop Polska i też widzę, jak bardzo się w tym czasie rozwinęłaś, więc bardzo Ci gratuluję i trzymam za Ciebie kciuki, żebyś dalej robiła to, co kochasz i żebyś miała czas na taką eksplorację swojej drodze.

Jeśli chcesz wesprzeć podcast, postaw mi wirtualną kawę 🙂

Słuchaj 5. odcinka na:

Spotify: https://open.spotify.com/episode/1Of0RVYyXdDbHGxqVunuHm?si=5d5433f80dfd468d

Youtube: https://youtu.be/DQlcc_2xPQI?si=CqJjt-tS5khaxcw6